środa, 20 listopada 2013

Skaza 9#

Witajcie żuczki :3 Na reszcie udało mi się napisać te rozdział :D Życzę miłego czytania ^.^ 




"Powiedziałem ostatnie słowa, po czym odwróciłem się na pięcie i poszedłem w przeciwną stronę. Całą drogę Chen szedł blisko mnie.



-Sehunnie wszystko okey? Jakiś blady jesteś?
-Wydaje Ci się.


Doszliśmy do jego domu. Kiedy Chen otwierał drzwi, mi się zakręciło w głowie i oparłem się o ścianę.



-Sehunnie! -Chen złapał mnie w pasie żebym nie upadł.
-Hyung...- Ledwo wyszeptałem.



Wiedziałem, że Chen coś mówi...Ale nie wiedziałem co. Obraz stawał się coraz bardziej rozmazany. Głos mojego przyjaciela zanikał.



Głos...Głos, który zacząłem słyszeć coraz głośniej. Coś mnie podkusiło, żebym otworzył oczy. Kiedy to zrobiłem, wielki blask białego sufitu mnie zaczął razić. Przymrużyłem oczy. Przechyliłem głowę w prawą stronę. Dokładnie zbadałem moje otoczenie. Po prawej stronie były dwa białe łózka. Mówiąc w skrócie, to wszystko było białe. Odwróciłem głowę w druga stronę, i zobaczyłem Chena siedzącego na krześle. Bardzo mocno ściskał moją rękę. "Czyli, że jestem w szpitalu" . Patrzyłem cały czas na Chena. W pewnym momencie zacisnąłem lekko swoją dłoń, która on trzymał. Nie był to zbyt mocny uścisk, ani lekki...Można powiedzieć, że to było bardzie lekkie poruszenie dłonią. Albo, próbowanie poruszyć dłonią. Nie miałem siły. Jakby ktoś wyssał ze mnie całą energię. Chen momentalnie podniósł głowę. Zobaczyłem, że ma spuchnięte i czerwone oczka...Płakał? Pewnie już wie o chorobie.



-Sehun-ah...- Powiedział cicho szlochając. Przytulił się do mnie, tak delikatnie jak tylko potrafił.
-Hyung - powiedziałem z lekką chrypką - już wiesz?
-Tak,  Sehun-ah, nie martw się, ja Ci pomogę, będzie dobrze. - Słowa otuchy wydostawały się z ust Chena.



Do sali nagle wszedł lekarz, trzymając w ręku kartkę z badaniami. Już zacząłem się bać.



-Sehun - zaczął spokojnie lekarz - twoje wyniki nie sa najlepsze, ale też nie są tragiczne. Musisz się oszczędzać, na prawdę. Teraz będziesz coraz słabszy. Musisz też regularnie brać leki. Dobrze?
-Dobrze- Odpowiedziałem.



Mój lekarz prowadzący wyszedł z sali. Ehh...i znowu wylądowałem na oddziale hematologi. A tak bardzo chciałem tego uniknąć. Ostatnio przestałem brać leki, bo myślałem o Baekhyunie. Z jednej strony miałem go dosyć, nie chciałem go znać. Ale z drugiej...wciąż go kocham. Był...jest moją pierwszą miłością i nigdy, ale to nigdy, nie stanie się dla mnie, zwykłą osobą. Fakt, że go nie ma tu ze mną, mnie przeraża. Chciałbym, żeby tu był Jongin... "Dlaczego pomyślałem o nim? " Zapytałem w myślach sam siebie. Nie wiem dlaczego akurat teraz, kiedy wspominam Byuna nasunął mi się Kai. Ale, jakby na zawołanie, Koreańczyk wszedł do sali, w której leże.



-Sehunnie, wszystko w porządku? Nie mogłem się do Ciebie dodzwonić. Martwiłem się.- Kai, mówił jak katarynka. Dosłownie.



 Czyżby aż tak się o mnie martwił? Nie wiem. Wziął krzesło i usiadł z drugiej strony. Chen postanowił skorzystać z okazji, że ktoś jest ze mną i poszedł zrobić sobie kawy.



-Hyung, przepraszam. - powiedziałem nie śmiało. Było mi głupio, że tak po prostu sobie poszedłem od niego.
-Za co?
-No za to, że tak Cię zostawiłem. Nie powinienem.
-Sehun-ah, nie musisz przepraszać. -Kai chwycił moją dłoń.



Przez chwilę, patrzyłem w jego piękne ciemne oczy. Nie mogłem oderwać od nich wzroku. Drzwi do sali się otworzyły. Byłem w szoku kiedy zobaczyłem tam...Baekhyuna. Jak gdyby nigdy nic, usiadł przy mnie i pocałował mnie w policzek. Kompletnie nie rozumiałem jego zachowania. Wcześniej się mną nie przejmował, a teraz? Jednak, nie mogłem się mu oprzeć. Jongin wyszedł, nawet nie zauważyłem kiedy.



~2 dni później~



-Sehun-ah, wstawaj- Usłyszałem jak mój chłopak mnie woła z kuchni.
-Sehun-ah !!
-Już wstaje. -Powiedziałem, po czym i tak tej czynności nie wykonałem.



Chciałem, żeby on się pofatygował do mnie. I tak też się stało. Baekhyun wpadł do naszej sypialni i rzycił się na łóżko.



-Hyung ! Przesatań ~~ Hahaha - Śmiałem się jak opętany. Myślałem, że Byun mnie załaskocze na śmierć.
-Wstawaj śpiochu. -Powiedział po czym położył się na moim brzuchu i mnie  pocałował.


Po takiej pobudce, poszedłem razem z nim do kuchni. W powietrzu unosiła się woń, dopiero co przygotowanych omletów. Po spożytym posiłku, odstawiliśmy je do zlewu. Poszliśmy do salonu. Włączyliśmy telewizor. Beakhyun usiadł na kanapie, a ja...No cóż, nie byłem pewny czy mogę, jakoś dziwnie czułem się w  jego towarzystwie, nie tak jak kiedyś. Usiadłem na fotelu.



-Sehunnie...? -Zapytał.
-Tak?
-Nie usiądziesz koło mnie?
-Hyung, my chyba musimy porozmawiać. -Po moich słowach Byun wyłączył telewizor i przykucnął obok fotela na którym siedziałem.
-Bo... -Zacząłem, nie bardzo wiedząc co chcę powiedzieć.



Nie dane mi jednak było, wypowiedzieć coś więcej, ponieważ ręka Baekhyuna powędrowała na moje udo. Spojrzałem w to miejsce, a potem skierowałem wzrok na niego. Wstał i usiadł na moim nogach. Spojrzałem w jego oczy. Poczułem strach. Strach przed tym, że znowu może mi coś zrobić. Że znowu mnie skrzywdzi. Nie chciałem tego. On zaczął zbliżać twarz do mojej. Nie mogłem wytrzymać. Zepchnąłem Byuna ze swoich nóg i pobiegłem na górę do łazienki. Zamknąłem drzwi na klucz, po czym się o nie oparłem. Wszystkie złe wspomnienia zaczęły wracać. Jak mnie bił, poniżał, zdradzał. Tamtego wieczoru, kiedy nie chciałem z nim uprawiać seksu, po czym uciekłem do łazienki i siedziałem, tak jak siedzę teraz. Nie chciałem znów, na nowo przeżywać tego koszmaru. Chciałbym poczuć się bezpieczny. A tak właśnie czuję się przy Kaiu. Usłyszałem jak drzwi wejściowe się zamknęły, z towarzyszącym im wielkim hukiem. Uchyliłem drzwi od łazienki, żeby upewnić się czy Byun wyszedł. Kiedy zorientowałem się, że koreańczyk opuścił dom, poszedłem spakować swoje rzeczy. Po tym jak już się spakowałem, można powiedzieć, że wybiegłem z domu mojego byłego chłopaka. Tak. Byłego. Mogę już tak z całą pewnością nazwać Byuna. Nie chciałem iść na przystanek, bo potrzebowałem się przejść. To był jednak błąd. W połowie drogi zaczęło padać. Pech chciał, że na sobie nie miałem żadnej bluzy, tylko bluzkę z krótkim rękawem. No cóż. To mnie tylko zmotywowało, żeby przyspieszyć kroku, i żeby szybciej dojść do wyznaczonego przeze mnie miejsca. Kiedy stałęm już pod ogromnym domem, pojawiły się w mojej głowie wątpliwości "Pukać, nie pukać?" Koniec w końcu zapukałem. Drzwi otworzył mi Kai.



-Sehun-ah! Wchodź szybko, jesteś cały przemoczony. -Powiedział, po czym wciągnął mnie do swojego domu.
-Chodź na górę, dam Ci ręczniki. -Posłusznie poszedłem za Jonginem do jego pokoju.



Przez cały czas nic nie mówiłem. Nie wiedziałem jak mam go przeprosić. Może tak po prostu? Sam nie wiem. Kai podał mi ręczniki. Po chwili, kiedy nie zauważył żadnej reakcji z mojej strony, zaczął ściągać ze mnie bluzkę. Zaskoczony spojrzałem na niego wielkimi oczkami. Kiedy już zdjął ze mnie bluzkę, zaczął delikatnie wycierać moją skórę na klatce piersiowej. Nie ukrywam zawstydziło mnie troszkę jego zachowanie, ale robił to w taki sposób, że ani myśl mi nie przeszła, żebym mu przerywał. Nagle zaprzestał swej czynności i spojrzał mi głęboko w oczy. Zbliżył swoją twarz do mojej.



-Sehunnie....?
-Hmm?
-Mogę? -Zapytał nie pewnie zbliżając, się coraz bliżej mojej twarzy.



Skinąłem lekko głową, na zgodę. Nasze usta złączyły się w delikatnym pocałunku. Zamknąłem oczy, aby móc się rozkoszować tą chwilą. Niewinny pocałunek przerodził się w coraz to śmielsze pocałunki.  Hyung powoli położył mnie na łóżku. Był przy tym tak delikatny, jakby się bał, że może mi coś zrobić. Zawisł nade mną. Wymienialiśmy się leniwymi pocałunkami. Owinąłem ręce wokół jego pleców i zacząłem je delikatnie masować. Delikatnie podwinąłem jego koszulkę, po on się jej pozbył. Zaczął pieścić skórę na moim brzuchu. Nagle Kai otarł się o moją męskość, co spowodowało u mnie falę podniecenia. Nie wiem kiedy, ale pozbyłem się swoich i Jongina spodni. Bylismy w samych bokserkach.



-Sehunnie. -Usłyszałem czuły głos Kaia.
-Jak nie chcesz to nie musimy tego robić. -Powiedział spokojnym głosem.



Spojrzałem mu głęboko w oczy i się do niego przytuliłem. Wiedziałem, że jak odmówię to on na pewno mi krzywdy nie zrobi. Kai położył się obok mnie, a następnie przykrył nas kołdrą. Wtuliłem się w niego. Przy nim na prawdę czułem się bezpiecznie. No i tak zasnęliśmy w objęciach. Taka sytuacja.


C.D.N ^^

Od autorki : No cóż, pozostaje mi tylko jeszcze raz przeprosić za nieobecność na blogu, i zachęcić was do komentowania .

6 komentarzy:

  1. No cóż, mój Byun stał się w twoim opowiadaniu perfekcyjną..można dokończyć panią domu..,ale nie on jest zwykłą świnią. Bosz, kristusie wybacz mi, że mówię tak o swoim mężu..U.U
    Rozdział baardzo faajny.
    Nic dodać nic ująć. Czekam na kolejny :] Hwaiting!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie dodawaj do zdań "xD" i":D", bo jak to wygląda? Trochę chaotyczne... Ale seria jest fajna xD
    //Yuuko-san

    OdpowiedzUsuń
  3. liczyłam na coś więcej między Sehunem a Jonginem, ale i tak mi się podobało *_* już nie mogę się doczekać kolejnej części. na tą czekałam tak długo i się nie zawiodłam <3

    OdpowiedzUsuń

Czas