piątek, 31 maja 2013

8#

Muszę was zasmucić. To już ( chyba ) przedostatni rozdział "Replay" :'( Ale spokojnie, zaczęłam pisać opowiadanko wieloczęściowe o EXO ^^ Mam nadzieję, że wam się spodoba. Trochę mniej przemocy, ale bardziej drastyczny rozdział mi wyszedł. Miłego czytania. Opinie możecie zostawić w komentarzu. 


Nie wiedziałem co robić. Z jednej strony kochający i czuły Jonghyun, a z drugiej, Minho, osoba, której mogłem, po części zaufać. Nie mogłem tego wytrzymać. Z moich oczu poleciały dwie łzy. Patrzyłem się w podłogę, przez co, oni nawet nie mogli zauważyć, że płaczę.
-Taemin! Myślałem, że mnie kochasz – powiedział Kim. Nic mu nie odpowiedziałem.
-Zawiodłem się na tobie- dokończył swoją wcześniejszą wypowiedź. Zapłakaną twarzą, spojrzałem się na nich. Spojrzałem mu prosto w oczy.
-A choć przez chwilę, ty pomyślałeś co ja czuję? – zadałem jedno konkretne pytanie, skierowane do wokalisty.
-A ty Minho? Pomyślałeś o mnie? Jak się czułem, kiedy mnie gwałciłeś?! – Ostatnie słowo wykrzyczałem. Oni stali, nic nie mówiąc. Najwidoczniej, zrobiło im się głupio. Cały zapłakany, wybiegłem z kuchni, po drodze mijając Jinkiego i Kibuma, którzy stali za nami przez cały czas. Miałem wszystko gdzieś. Nie chciało mi się nic…Nawet żyć. Wpadłem do pokoju, zamykając drzwi na klucz. Podszedłem do łóżka, jednak na nim nie usiadłem. Mój wzrok, przykuła szuflada. Podszedłem do niej i wyciągnąłem z niej żyletkę, tą którą już wcześniej planowałem się pociąć. Spojrzałem na nią, dokładanie badając każdy skrawek przedmiotu. Kiedy już dokładnie się przyjrzałem, owej żyletce, wziąłem głęboki wdech. Naszykowałem nadgarstek, aby podciąć żyły. Jednak stwierdziłem, że tak nie zrobię. Przystawiłem żyletkę do szyi. Wbiłem sobie przedmiot w obojczyk. Już szykowałem się, żeby przejechać po tętnicy, ale coś mnie hamowało. A konkretnie, pewne zdjęcie. Zdjęcie moje i Taesuna, które wystawało z pod poduszki. Wyciągnąłem żyletkę, ze skóry. Podszedłem do łóżka. Wziąłem zdjęcie, co spowodowało, że zacząłem jeszcze bardziej płakać. Wyciągnąłem telefon. Wybrałem numer do Taesuna. Kilka sygnałów. Nie odbiera. Postanowiłem mu się nagrać.
-Hyung… - chlipałem do słuchawki – Przepraszam…Przepraszam za wszystko. To przeze mnie poznałeś Minho…To nie twoja wina…To wszystko przeze mnie. – Rozłączyłem się. Nie mogłem dalej mówić. Nie potrafiłem.  Siedziałem na łóżku. Moje spojrzenie powędrowało na żyletkę, która leżała na podłodze. Wstałem. Wziąłem ją do ręki i podszedłem do kosza. Wyrzuciłem ją. Nie wiem co mam ze sobą zrobić.



***


Zabolały mnie słowa Taemina. W swoim życiu usłyszałem, nie jedne przykre słowa, ale to co powiedział Lee…Czułem, że moje serce rozpadło się na miliard małych kawałków. Spojrzałem na Jonghyuna. Na jego policzku była łza. Widocznie, też się tym przejął. Czułem się, jakbym stracił, naprawdę bliską mi osobę.
-Głupi jesteście ?! – Krzyknął Kibum. Po chwili on zniknął. Poszedł na górę pod pokój Taemina. Do przewidzenia było to, że młody, zamknie drzwi na klucz. Usiadłem z Jonghyunem przy stole. Nie wiem co się z nami stało. Wcześniej byliśmy nie rozłączni, a teraz…
-Jonghyun. Chyba musimy poważnie porozmawiać. – Zacząłem, a on skinął głową na potwierdzenie.
-Co się z nami stało? Kiedyś, byliśmy nie rozłączni… Obaj się zmieniliśmy. W stosunku do siebie i w stosunku do Taemina. Obaj go skrzywdziliśmy.
-Wiem…Mniho, on ci się podoba?
-Nie…Znaczy, nie wiem. To, że zacząłem się bardziej o niego troszczyć to nie znaczy, że się w nim zakochałem. Ale ty…widzę, że czujesz do niego coś więcej. Trochę cię znam i z innymi zachowywałeś się inaczej.
-Bo Taemin nie jest jak każdy… On jest słodki, miły, nieśmiały, pi ekny, delikatny….Nie ma żadnych wad. Przynajmniej, ja ich nie zauważam.
-Jedną ma.
-Jaką?
-Jest bardzo łatwowierny.
-Minho, a co z Taesunem? Odezwał się do Minniego?
-Nie, Taemin to strasznie przeżywa. Brat, był dla niego jedyna osobą, której mógł powiedzieć wszystko. Przeze mnie to się skończyło.
-Myślisz, że Taemin jeszcze mi zaufa? Sorki, nam?
-Nie wiem. – Szczerze, brakowało mi rozmów z Jonghyunem. Szczere, od serca, bez kłamstw. Fajnie nam się rozmawiało. Do kuchni wszedł Kibum z Liderem.
-Już sobie wszystko wyjaśniliście?
-Tak. – Odpowiedziałem na pytanie Key. Nagle zadzwonił jego telefon.
-Kto to? – Jinki z czystej ciekawości zapytał.
-Taesun. Mam odebrać ?
-Weź na głośnomówiący. – Powiedział do niego Jonghyun.
-Halo?
-Kibum! Gdzie jest Taemin!?
-W swoim pokoju, ale czemu pytasz? Nie możesz do niego zadzwonić?
-Dzwoniłem, ale nie odbiera. Nagrał mi się, że ma wszystkiego dosyć i przeprasza. Kibum, błagam cię idź do niego! Ja zaraz przyjadę!
-Dobra !- Kibum się rozłączył. Cała brygada „S” poleciała pod pokój Maknae.
-Taemin ! Taemin otwórz drzwi! – Jonghyun walił w drzwi jak opętany. Płakał. Z resztą, ja tez już miałem łzy w oczach. Nagle, usłyszeliśmy huk na dole. Dobiegał z na dworu. Spojrzeliśmy po sobie. Ja i Jonghyun zeszliśmy na dół. Podeszliśmy do tylnych drzwi, prowadzących na dwór. Wyszliśmy przez nie. Myślałem, że zaraz zemdleję. Na chodniku za domem, leżał Taemin. Było pełno krwi. Spojrzałem w górę. Wyskoczył z okna? Boże, do czego my doprowadziliśmy?! Jnghyun wpadł w histerię. Ja musiałem się jakoś trzymać, żeby pomóc Taeminowi. Odciągnąłem Jonghyuna, który klęczał przy ciele Maknae. Drżącą dłonią sprawdziłem puls.
-Minho…Powiedz, że on żyję! Proszę. – Jonghyun błagał o to jedno słowo. Sprawdziłem puls.
-Żyje! Jonhyun, dzwoń po karetkę! – Krzyknąłem, a Jonghyun już dawno miał w ręce telefon. W trybie natychmiastowym zadzwonił po pogotowie. Ja siedziałem przy ciele Taemina. Był blady. Wokół niego, pełno krwi. Widać było, że ma złamaną rękę. Drzwi do ogrodu się otworzyły, a w nich stanął Taesun.
-Taemin! – Rzucił torbę, którą miał na ramieniu i podbiegł do Minniego.
-Taemin! – Taesun zaczął płakać. – Taemin, powiedz coś! – Wziął jego głowę i położył na swoje kolana.


***


Przyjechała karetka. Ostrożnie przenieśli Taemina na nosze i wsadzili go do karetki. Taesun, ciągle siedział na chodniku, co raz to mocniej zaczynając płakać. Zrobiło nam się go żal. Podeszliśmy do niego.
-Taesun… Chodź do środka. – Powiedział Kibum , podnosząc Lee z chodnika. Posadził go na kanapie, w salonie. Jinki zrobił mu herbaty.
-Przepraszam. – Powiedział Taesun.
-Taesun, czemu ty tak traktowałeś Taemina. Przecież zawsze byliście blisko, a teraz?
-Musiałem. Inaczej on cierpiał by jeszcze bardziej.
-O czym ty mówisz? – Zapytał Jonghyun.
-Myślałem, że jak odsunę go od siebie, to będzie mniej cierpiał.
-Dalej nie wiem, o czym mówisz.
-Myślałem, że jak zrobię mu te wszystkie przykrości, to on pogodzi się z moim odejściem.
-Ale, dokąd ty odchodzisz?
-Wyjeżdżam do wojska. – Teraz wszystko miało sens. Taemin, był przeciwny temu, żeby Taesun poszedł do wojska na stałe. Ich ojciec, został zastrzelony właśnie tam. Zginął. Taesun chciał iść do wojska, ale kiedy próbował, to Taemin go zatrzymywał. Taesun, odbębnił już dwuletnią służbę i chce pójść na stałe.
-Rozumiem. Ale nie musiałeś go, aż tak krzywdzić.
-Wiem, teraz dopiero to zrozumiałem.
-Zobacz do czego to doprowadziło! – Jonghyun wybuchnął. W sumie, to ja też miałem ochotę, w tej chwili zabić Taesuna, ale to nie jest żadne rozwiązanie. Ja też miałem coś na sumieniu. I to bardzo poważną rzecz. Przeze mnie Taemin też mógł zginąć. Powoli go zabijałem.

piątek, 24 maja 2013

7#


Nie wiedziałem, co mam teraz powiedzieć? Jak się zachować? Z resztą, nie tylko ja miałem, taki problem. Jonghyun tak samo się zachowywał. Choi, patrzył na nas z wielkim zaskoczeniem.
-Aish…Ten Minho to jakiś niedorozwój jest! – usłyszeliśmy bulwersację Kibuma. Najwidoczniej mówił sam do siebie. W sumie, to nic dziwnego. On tak często ma. Ach ten nasz „Pet House” ^^.
-Minho! Dobrze, że jesteś. Czy ty nie mógłbyś, choć raz posprzątać po sobie łazienki? Kiedy nie wejdę, to tam jest syf…A wy co tak tu siedzicie, po cichu? Pokłóciliście się, czy co? – Kibum, mówił jak katarynka. Kiedy powiedział ostatnie zdanie, Minho wyszedł z kuchni.
-Chłooopaaaki!!! Śniaaadankoooo!!!- Onew darł się w niebo głosy. Wszyscy zebraliśmy się w kuchni. Łącznie z charyzmatycznym Minho.  Jedliśmy w zupełnej ciszy. Nagle zrytą atmosferę przerwał Choi.
-Onew…Wiesz, że żyjemy z dwoma pedałami!? – Prawie, że wykrzyczał, te słowa. Ja z Jonghyunem, zmierzyliśmy się wzrokiem.
-Ale, że jak? – Zapytał Lider.
-No normalnie. Obok schodów stoi rower. xD – Wszyscy się zaczęli śmiać. Natomiast ja z Jongiem, odetchnęliśmy z ulgą.


***


Był już wieczór. Przed chwilą wróciliśmy z sali prób. To była jakaś masakra. Panował jakiś dziwny nastrój. Ja, trzymałem się ciągle, blisko Jonghyuna. Myślałem, że Minho mnie zaraz, zabije tym swoim morderczym spojrzeniem. Mój kochany dinozaur, nie pozwolił na to, by stałaby mi się jakakolwiek krzywda. Teraz mój obrońca poszedł się myć. Ja leżałem sam w pokoju. Minho wyniósł, już dawno, swoje łóżko. Wiedziałem, że jest na mnie obrażony. Albo raczej, nie wyobrażalnie wkurzony. Sięgnąłem ręką pod poduszkę. Powinien być tam mój notes, jednak moja ręka nic nie wyczuła. Przypomniałem sobie, że Minho go ostatnio trzymał i…i schował pod swoją poduszkę. No, po prostu bosko. Wstałem i podszedłem do drzwi. Wyszedłem z pokoju i stanął pod drzwiami, w którym znajdowała się sypialnia, Minho. Zapukałem. Nic. Głucha cisza. Zapukałem jeszcze raz. I znowu nic. Postanowiłem wejść. Choi, leżał na łóżku ze słuchawkami w uszach. W ręce trzymał…mój zeszyt? Czemu on go trzyma? Podszedłem do niego, jednak on mnie nadal nie widział. Miał zamknięte oczy. Podszedłem jeszcze bliżej i szturchnąłem go w ramię.
-H-hyung. – Powiedziałem niepewnie. On otworzył oczy. Chyba spał. No to pięknie.
-Co chcesz? – Powiedział, wyraźnie z niezadowoleniem.
-Bo, ja przyszedłem po zeszyt. – Spuściłem głowę. Nie chciałem na niego spojrzeć.
-Bierz go. – Rzucił zeszytem o ścianę. Poczułem jak coś mnie zakuło w sercu. Poszedłem o owy przedmiot. Podniosłem zeszyt. Kartki były pogięte, a mojego rysunku….Na którym byłem ja i Minho….Już nie było. Zostały tylko strzępy, po wyrwanej kartce. Spojrzałem się na Minho. Chcąc nie chcąc, nasze spojrzenia się spotkały. Gwałtownym ruchem, on wstał z łóżka. Podszedł do mnie, złapał mnie za koszulkę i wyrzucił za drzwi, co spowodowało, że uderzyłem o szafkę stojącą na korytarzu. Wyrzucił jeszcze zeszyt. Do oczu zaczęły napływać mi łzy. Drzwi zamknęły się z hukiem, a ja już nie hamowałem łez. Kiedy podniosłem głowę, naprzeciw mnie stała cała reszta. One, Key i Jonghyun. Byli w szoku. Kibym podszedł do mnie i pomógł mi wstać.
-Minnie? Nic ci nie jest? – Zapytał opiekuńczą barwą głosu.
-Nie… - Odpowiedziałem mu, wycierając łzy, spływające po moim policzku.
-Zabije go. – Zakomunikował Jonghyun. Wparował do pokoju Minho i bez jakiegokolwiek ostrzeżenie, wymierzył mu jeden konkretny cios w brzuch.
-Hyung, przestań.! – Podleciałem do nich. Próbowałem ich rozdzielić, ale oni nie zwracali na mnie uwagi. Kim próbował kopnąć Minho. Niestety, ja stanąłem między nimi i cios trafił w mój brzuch.
-Jezu! Taemin, przepraszam! Przepraszam. – Kiedy ja upadłem na kolana, obok mnie kucnął Jong razem z Minho i całą resztą. Ja nie mogłem nic powiedzieć. Kopnał mnie tak mocno, że ledwo co, łapałem wdech. Jong, objął mnie lekko w pasie. Podniósł i zaprowadził do pokoju. Delikatnie ułożył mnie na łóżku i wyszedł. Chwilę potem wrócił z zimnym okładem. Podniósł moją koszulkę i przyłożył okład z lodu, do siniaka, który już zdążył się pojawić.
-Taemin, tak bardzo się przepraszam. Ja nie chciałem cię kopnąć. Przepraszam.
-Zostaniesz ze mną na noc? – On przepraszał, a tu nagle ja ni z gruchy ni z Pietruchy, wyjeżdżam ze wspólnym spaniem.
-Yyy…Tak. – Na początku trochę był zaskoczony moją propozycją, ale się zgodził. I to z wielkim uśmiechem.  Położył się obok mnie. Wtuliłem się w niego. Leżeliśmy, ciesząc się chwilą.
-Hyung?
-Hym…?
-To co powiedziałeś dzisiaj w kuchni…To…Ty tak naprawdę?
-Oczywiście. Taemin, kocham cię i chcę być z tobą.
-Naprawdę?
-Oczywiście głuptasie. A...a ty?
-Ja…? Ja nie wiem. – Chyba się nie spodziewał takiej odpowiedzi. Odsunął mnie od siebie i  wstał.
-Hyung..To nie tak.
-Zamknij się! To co było w kuchni dzisiaj rano…To dla ciebie była tylko zabawa?
-Hung…
-Zamknij się. Wiesz co…Mam teraz w dupie, to czy Minho cię ochrzania. Jak dla mnie, to on cię może nawet zakatować! – Wykrzyczał mi te słowa, prosto w twarz i  wyszedł z pokoju, trzaskając przy tym teatralnie drzwiami. Ja się skuliłem na łóżku. Chciałem mu powiedzieć, że kocham go bardziej niż on mnie. Jednak nie dał mi dojść do słowa. On mnie z nienawidził? Nie chce mi się wierzyć, że wszyscy mną pomiatają. Miałem tego dosyć. Zszedłem na dół do kuchni. Otworzyłem szafkę z lekami. Wyciągnąłem z niej, jakieś tabletki nasenne. Chciałem jak najszybciej zasnąć. Otworzyłem pudełeczko. Wyciągnąłem osiem tabletek. Naszykowałem wodę do popicia tabletek. Już miałem łykać, ale ktoś mi wyrzucił je z ręki.
-Głupi jesteś?! Ty idioto! Jakbyś to łyknął to byś zasnął na Amen! – Krzyczał, krzyczał po czym mnie objął. Ja naprawdę miałem tego wszystkiego dosyć. Te ich wahania nastroju mnie dobijały. Objął mnie. Wtuliłem się w jego tors. Słone łzy zaczęły wypływać z moich oczu. Jak ja w ogóle mogłem pomyśleć o samobójstwie. To już drugi raz.
-Taemin… Który raz już myślisz o samobójstwie?  - Jakby mi czytał w myślach.
-Drugi raz… Jong, ja już nie mogę wytrzymać. Ja ci chciałem powiedzieć, że cię kocham bardziej niż ty mnie. – Zacząłem szlochać w jego ramie.
-Przepraszam. Nie powinienem tak reagować. – Mówił do mnie spokojnym głosem, głaszcząc mnie po włoskach.
-O proszę…A pedały znowu się migdalą. – Minho wszedł do kuchni.
-Taemin, ignoruj go. – Powiedział do mnie jonghyun, po czym zaczął mnie prowadzić w stronę wyjścia z pomieszczenia.
-O tak…Na pewno mnie zignoruje.
-Weź się zamknij! – Jonghyun wybuchnął. Szarpnąłem go za rękę, co oznaczało, żeby się uspokoił.
-Chodź Taemin. Idziemy na górę.
-Ty chcesz z nim iść na górę? – Powiedział z zaskoczeniem Minho.
-No, a co? Zabronisz mi?
-Nie. No jakbym śmiał…tylko. – Powiedział i z kieszeni wyciągnął mój rysunek. Tam gdzie jestem  ja i Choi. Jonghyun patrzył na ten rysunek mało co rozumiejąc.
-Co to ma być? – Zapytał dinozaur.
-To jestem ja i Taemin. – Odpowiedział mu Minho.
-To już nie masz co robić? – Jonghyun go wyśmiał.
-Ale to nie ja malowałem…- Powiedział i wskazał ręką na mnie. Poczułem na sobie spojrzenie Jonghyuna.
 -Taemin? Po jaką cholerę malowałeś, siebie i go?
-Hyung..To było już dawno.
-Dawno? Jeszcze wczoraj, mi się zwierzałeś.
-Zwierzałeś mu się ?! – Byłem pomiędzy młotem, a kowadłem. Z jednej strony Jonghyun, a z drugiej Minho. 

sobota, 18 maja 2013

6#


Kochani.... Proszę o komentarze ^^ Bardzo dużo dla mnie znaczą ^^



Obudziłem się w szpitalu. Wokół mnie, było pełno lekarzy.
-Taemin, słyszysz mnie? – Powiedział jeden z nich. Kiwnąłem głową na potwierdzenie. Widziałem dużo osób, ale tej konkretnej garstki, moich kochanych robaczków, nie mogłem dostrzec. Onew, Key, Jonghyun…A nawet Minho i Taesun. W sumie nie chciałem, żeby ta ostatnia wymieniona dwójka, była tutaj, ale tak bardzo tego pragnąłem. Mózg mówił „Trzymaj się od nich, z daleka”, za to serce, mówi  „Przytulcie mnie”.Lekarze zaczęli mi robić, różne badania.
-Przepraszam? – Powiedziałem do pielęgniarki, która właśnie mi zmieniała kroplówkę.
-Tak?
-Czy, był tu ktoś i pytał się o mnie? – Ledwo hamowałem łzy. Bałęm się, że nikt nie chciał mnie odwiedzić.
-Tak. Była ich szóstka. Taki jeden wysoki brunet, nie chciał stąd wyjść. -  Wysoki brunet? Czy ona mówi o Minho? No chyba ja don’t. Choi, miałby się mną, aż tak przejmować? Nie wierzę.
-Na korytarzu, wciąż tam czekają. Mam ich zawołać?
-Tak – Powiedziałem z taką radością, że kobieta się przestraszyła. Wyszła i wpuściła chłopaków.
-Minnie…Minnie nic ci nie jest? – Jako pierwszy podbiegł do mnie Kibum. Zawsze był panikarzem. Potem podszedł lider i Jonghyun. Raper z moim bratem, stali pod ścianą, nie zamieniając ze mną, ani słowa.


***


Po dwóch dniach, wróciłem do dormu. Miałem tylko parę zadrapań i siniaków, ale lekarze nie dali mi wyjść wcześniej, ze szpitala. Taesun już wyjechał z Korei. Nawet się ze mną nie pożegnał. Nadal nie wiem, o co chodzi miedzy nim a Choi. Wszedłem do pokoju. Szczerze…Nie tęskniłem za tym pomieszczeniem. Kiedy patrzyłem na łóżko, przypominała mi się ta noc. To co zrobił, mi w tedy Minho. Jak tak stałem, obok łóżka i rozmyślałem, nad tragicznymi wspomnieniami, swoim bystrym okiem, zauważyłem kopertę, na poduszce.  Na niej było napisane „Dla Minniego”. Pierwsza myśl, jaka nasunęła mi się do głowy, to to że list jest od Taesuna. Otworzyłem ją… „Przepraszam…Przepraszam, za te wszystkie krzywdy jakie przeze mnie cię spotkały. Cierpiałeś, a ja nie zważając na to, zadawałem ci, coraz większy ból. Nie mogę żyć ze świadomością, że się skrzywdziłem. Przyjdź do parku o 20…  Choi Minho” . Kiedy skończyłem czytać list, nie wiedziałem co mam teraz począć. Z jednej strony, chciałem tam iść, dowiedzieć się, co jest między nim, a Taesunem. Ale z drugiej…Bałem się…Bałem się, że znowu mnie skrzywdzi. Pobije…Zgwałci. Nie ! Choi nie jest taki zły. Skoro, napisał ten list, to znaczy, że choć trochę mu na mnie zależy. Założyłem buty i  wyszedłem z dormu. Szedłem w miejsce, które wskazał mi Choi. Dochodziłem, już do niego. Nagle się zatrzymałem. Na ławce siedział Minho. Widać było, że czekał już dosyć długo. No tak. Nie należałem do punktualnych osób. Wziąłem głęboki wdech. Nie pewnym krookiem ruszyłem w jego stronę.
-Taemin…? – Chuba się nie spodziewał, że przyjdę. Nie ma co mu się dziwić. Sam nie mogłem uwierzyć w to, że odważyłem się tu przyjść.
-Minnie. Usiądź. – Wskazał miejsce obok siebie. Tak jak prosił, usiadłem. Czułem się trochę skrępowany, poniewać panowała niezręczna cisza.
-Przepraszam… - Usłyszałem ciche przeprosiny, z ust rapera.
-Przepraszam cię za to wszystko. Przepraszam. – Kiedy ostatni raz powtórzył przeprosiny, rozpłakał się. Ja postanowiłem postawić mu ultimatum.
-Hyung…wybaczę ci, pod warunkiem, że mi powiesz, o co chodzi pomiędzy tobą, a Taesunem? – Brunet wziął głęboki wdech.
-Bo…Taesun, zrobił mi to samo, co ja tobie w nocy. Dlatego wyjechał do Ameryki. Chciałem, żeby go zabolało jeszcze mocniej. Dlatego…
-Dlatego gwałciłeś mnie? – Dokończyłem za niego. On kiwną głową na potwierdzenie. Nie wiedziałem co mm o tym wszystkim myśleć.
-Taeś? Wybaczysz mi? Proszę. – Zadał mi pytanie, znowu zaczynając płakać. Przysunąłem się do niego i wtuliłem w jego ciepły tors. Siedzieliśmy wtuleni w siebie dłuższą chwilę.
-Hyung…Zimno. – Mimo, że jego tors był ciepły, na dworze było zimno. Dał mi swoją kurtkę i zaczęliśmy iść w stronę naszego „pet housu”. Dlaczego pet? No więc Key to kot, Onew kurczak, Jonghyun dinozaur, Minho to żaba, a ja…Ja chyba jestem najnormalniejszy. Szliśmy, kiedy na nosie poczułem kropelkę deszczu.
-Hyung. Chyba będzie padać. – Oznajmiłem, po czym się załamałem, bo do dormu mieliśmy jeszcze spory kawałek. On się tylko zaśmiał. I po co mu to było? Jak na złość, zaczął padać deszcz. I to coraz mocniejszy. Zaczęliśmy biec. Jednak ja nie mogłem dłużej wytrzymać.
-Taemin, co się dzieje? – Zapytał się zmartwiony Minho, kiedy nagle upadłem.
-Nic…Trochę mnie nogi bolą. – No i znowu ta niezręczna cisza. Obu nam się przypomniało, zdarzenie z lasu. Choi wziął mnie na barana. I w ten oto sposób doszliśmy do dormu.
-Gdzie wy się włóczyliście? – Padło pytanie z ust lidera. Myślałem, że z tej złości nam oko wydzióbie. Chwilę potem zaprzestał swoich krzyków, kiedy uświadomił sobie, że jestem na plecach Minho.
-Coś ty mu zrobił?! – Krzyknął Kibum. Obaj mieliśmy wrażenie, że nas zaraz podrapie.
-Hyung. On mi nic nie zrobił. Uciekaliśmy przed deszczem i się wywróciłem. A on mnie wziął na plecy. – Wszyscy słuchali tej historii, z nie dowierzeniem. No tak. To było dosyć dziwne. Choi  postawił mnie na podłodze. I nagle…Kichnąłem, a zaraz po mnie Minho.
-No pięknie. Kuźwa, wręcz zajebiście. – Lider wybuchnął.
-Teraz obaj będziecie chorzy. – Podsumował to Key.
-To ja im zrobię rosołu z kury. – Powiedział Onew, którego już mało obchodziło nasze zdanie. Poszedł do kuchni i zabrał się, za przyrządzanie rosołu. Dwóch Kimów, zaprowadzili nas do pokoju. Postanowili, że Minho będzie ze mną w pokoju, bo jeszcze pozarażamy całą resztę zespołu.  Jonghyun z Liderem przynieśli łóżko Minho, do mojego pokoju. Boże. Ile oni się na męczyli. Kiedy łóżko już było w moim pokoju, chłopaki wyszli. Ja wyszedłem razem z nimi, tylko z tą różnicą, że ja skierowałem się do łazienki. Kiedy załatwiłem swoje potrzeby wróciłem do pokoju. Jak tam wróciłem, myślałem, że zapadnę się pod ziemię. Minho miał w ręce mój sekretny zeszyt. Oglądał go uważnie i się uśmiechała.
-Zostaw to ! – Krzyknąłem i podbiegłem do niego. Rzuciłem się na łóżko, licząc na to, że wyrwę mu zeszyt. Jednak mi się nie udało. On szybko wstał i przeszedł na swoją połowę pokoju.
-Masz talent. – Powiedział oddając mi zeszyt.
-To nie tak.  –Zacząłem się bezsensownie tłumaczyć.
-Ale z czego ty się tłumaczysz ?
-Bo…tam jest… - Czułem jak moją twarz, ogarniają rumieńce. Minho się tylko zaśmiał. No w sumie…Co innego mu pozostało. Nie wiem dlaczego chłopaki tak histeryzowali, od naszego jednego kichnięcia. Nawet nie mieliśmy gorączki.


***


Wstałem dosyć wcześnie. Była 5 rano. Minho spał spokojnie. To był piękny widok. Po raz pierwszy w życiu poczułem, że mogę się z nim dogadać, bez jakichkolwiek przeszkód. Przegadaliśmy całą no. Opowiadałem mu różne szczegóły, z mojego życia. Nagle zeszliśmy na temat tamtej nocy. Obaj nie chcieliśmy więcej słyszeć na ten temat, ale musieliśmy o tym po rozmawiać. Inaczej, dusilibyśmy to w sobie, przez całe życie. Myślałem, sobie o Minho, kiedy nagle, do mojej głowy wszedł Jonghyun. Miałem obrazy z naszych prób. Jak on jest bez  koszulki, a przede mną ukazuje się jego abs. Podniosłem się na łokciach. Popatrzyłem jeszcze raz na śpiącego Minho i wyszedłem z pokoju. Skierowałem się do łazienki. Odwaliłem poranną toaletę. Kiedy stałem przy umywalce, spojrzałem w lustro. Byłem jakiś inny. Blady, taki suchy na buzi. Aż z ciekawości musiałem się zważyć. Wcześniej ważyłem 60 kg. Teraz ważyłem 50 kg. Co się dzieje? Przecież , się nie głodzę. Dlaczego schudłem? Z rozmyślań wyrwał mnie Onew, który dobijał się do łazienki. Zszedłem do kuchni, a tam siedział wokalista. Pił mleko i wpatrywał się w okno. Podszedłem do niego i objąłem go od tyłu. Sam nie wiem dlaczego to zrobiłem, ale on się odwrócił i odwzajemnił mój gest. Tuliłem się do jego torsu, kiedy on wziął w swoje ręce, moją twarz. Popatrzyliśmy sobie w oczy. Wiedziałem, że on chce coś zrobić. Wyprzedziłem go. Ja pierwszy złożyłem pocałunek na jego ustach. Był zaskoczony moją odwagą, ale to mu nie przeszkadzało w działaniu. Zaczął mnie obdarowywać, czułymi pocałunkami. W pewnym momencie, rozchyliłem usta, a on wtargnął do nich. Nasze pieszczoty zaczynały się zaostrzać. Całowaliśmy się namiętnie. Kim, posadził mnie na blacie kuchennym, jednocześnie nie przerywając przy tym pocałunków. Niespodziewanie, on przestał. Odsunął się ode mnie.
-Przepraszam.
-Za co? – Zapytałem zdziwiony.
-Bo… Ja nie wiem co czujesz. –Odpowiedział, Dość skrępowanym tonem głosu.
-Kocham cię. – Powiedziałem mu. On spojrzał na mnie dużymi oczami, w których po chwili, pojawiły się ogniki szczęścia. Wziął  mnie na ręce i zaczął ściskać z radości. Pocałowałem go, a on mnie. Usiedliśmy przy stole i rozmawialiśmy. Dowiedziałem się, że on się we mnie zakochał, kiedy się topiłem. W tedy go coś ruszyło. Ja wyznałem mu, że zacząłem coś do niego czuć, jak mnie pierwszy raz pocałował. Usiadł obok mnie. Złożył delikatny pocałunek na moich ustach. Uśmiechnąłem się od ucha do ucha. Nagle uśmiech zniknął. W drzwiach do kuchni stał…Minho. 

wtorek, 14 maja 2013

5#


Leżałem na tej kanapie. Chłopaki chcieli zadzwonić po pogotowie, jednak im powiedziałem, że to tylko zmęczenie. Opornie, ale mi uwierzyli. O własnych siłach poszedłem do pokoju. Nie chciałem od nikogo pomocy. Znaczy… Chciałem, ale jednocześnie nie chciałem ich obciążać…Znowu. Położyłem się na łóżku i wpatrywałem tępo w sufit. „Co Taesun tu robi?”
To pytanie nie chciało wyjść z mojej głowy. Nagle osoba, o której tyle rozmyślałem, weszła do pokoju.
-Taseun… - Podniosłem się na łokciach. On nie podszedł do mnie. Usiadł na krześle przy biurku.
-Taemin… - Widać, że chciał mi coś powiedzieć…Coś bardzo ważnego. Nie mógł wydusić z siebie, ani słowa.
-Taemim, musisz…Musisz opuścić zespół. –
-Co ?! Dlaczego?
-Bo tak.
-Nie ma mowy. – powiedziałem stanowczo. Podszedł do mnie i złapał  mnie za ramiona.
-Taemin, musisz to zrobić. Nie dla mnie, ale dla siebie… Proszę. – Jego głos stawał się coraz bardziej rozpaczliwy.
-Ale dlaczego? Co się dzieje? Wytłumacz mi wszystko.
-Nie mogę.
-To ja też nie mogę odejść z zespołu. Wyjdź  stąd.
-Taemin…
-Powiesz mi dlaczego mam to zrobić?
-Taeś, ja naprawdę nie mogę.
-Wyjdź stąd ! – Już nie mogłem tego wytrzymać. Jeszcze on każe mi opuścić zespół. No chyba go don’t. Wyszedł. Zostałem sam. Dlaczego, każdy mi sprawia ból? Co ja takiego zrobiłem? Wstałem i podszedłem do szuflady. Wyciągnąłem z niej żyletkę. Wziąłem rzecz do ręki… Taemin, ogarnij się. Boże… Dlaczego naszły mnie myśli samobójcze? Odłożyłem żyletki z powrotem do szuflady. Byłem głodny. Mój brzuch, wydawał dźwięki burzy. Postanowiłem, że nie pójdę do kuchni. Mimo tak silnego głodu. Do pokoju wszedł Jonghyun.
-Taeś…Wszystko Okej?
-Tak.- Burknąłem hamując się od płaczu. Tak bardzo chciałem ryczeć, jednak nie mogłem mu po raz kolejny pokazać, że jestem beksą. Nieudacznikiem. Że nie mogę sobie poradzić, z żadnym problemem. Podszedł do mnie i przytulił. Dlaczego to zrobił? Wziął w dłonie moja twarz. Spojrzał mi w oczy, a ja w jego. Były piękne, a zarazem…przerażone? Czy on się czegoś bał? Złożył delikatny pocałunek na moich ustach. Ja nie mogłem tego pojąć. Próbowałem się odsunąć, jednak on trzymał mnie za biodra. Rozchyliłem usta, a on wtargnął do nich. Przestraszyłem się. Nie chciałem powtarzać sceny z naszego wypadu nad jezioro. Szybkim ruchem odepchnąłem go od siebie, w skutek czego on poleciał na biurko.
-Minnie.. Przepraszam. Nie wiem co się ze mną dzieje. – Zaczął się tłumaczyć. Patrzyłem się na niego tępo…i coś poczułem. Jakieś dziwne ciepełko w moim serduszku. Przyjechał menager, który uratował mnie z opresji. Znowu próba. Oszaleć można od tych treningów. Zgarnął nas do Vana. W aucie Minho jak na złość jadł hamburgera. Myślałem, że się zaraz przekręcę z głodu. Patrzyłem na niego jak zahipnotyzowany.
-Gorzej ci? – Zapytał się mnie Choi.
-Nie…
-To co się tak patrzysz?
-Bo…- Nagle Van się zatrzymał. Całe szczęście, bo nie wiedziałem co mam powiedzieć.  Wyszliśmy i skierowaliśmy się na salę prób. Tańczyliśmy z totalnym skupieniem. Minho gdzieś wyszedł, powiedział, że zaraz wróci.  Onew mnie poprosił, żebym poszedł do piwnicy i przyniósł  stamtąd magnetofon, bo ten się popsuł. Zszedłem do owego pomieszczanie. Drzwi były uchylone. Był tam Minho i.. i Taesun? Co oni tam robią. Postanowiłem się przysłuchać ich rozmowie.
-Ja ci tego nie daruję ! Rozumiesz. –Krzyknął Minho.
-Uspokój się. Masz odwalić się od Taemina.  Masz mu nie robić krzywdy.
-Bo co?! – Minho zbliżył się do Taesuna. Przeraziłem się. Uciekłem na górę z powrotem do Sali prób.
-Gdzie magnetofon? – Zapytał Lider.
-N-nie mogłem go znaleźć. – Skłamałem. Po raz kolejny. Moje życie to jedno wielkie kłamstwo.
-No to zbieramy się do dormu. – Zarządził Jinki. Po chwili na salę wszedł Choi. Był zły. Coraz bardziej zaczynałem się go bać.

***


Byliśmy już w dormie. Chciałem się przewietrzyć więc powiedziałem chłopakom, że wychodzę na dwór.


***


Spacerowałem po jakimś pustkowiu. Nie wiedziałem co mam myśleć, o tym co zobaczyłem w piwnicy. Taesun kombinuje coś razem z Choi? Minho ma się ode mnie odwalić? Ma mi nie zrobić krzywdy ? Szedłem przed siebie. Minołem jakiś lasek. Kiedy spojrzałem na telefon… Byłem w szoku. 22:00…? O kuźwa. Aż trzy godziny chodziłem. Nie wierze. Chciałem wracać. Jednak, rozejrzałem się dookoła. Ani jednej żywej duszy. Po prostu nic… Totalne zadupie. „Gdzie ja doszedłem?” Zapytałem się w myślach. Dzwoniłem do chłopaków, ale nie odbierali. Może już śpią? Postanowiłem, że zadzwonię do Minho.
-Halo. – Był w miarę spokojny.
-Hyung…Mógłbyś po mnie przyjść?
-No pewnie. – Nie udam…Trochę mnie to zaskoczyło.
-Ale Hyung…Bo ja nie wiem za bardzo gdzie jestem.
-Ale ja wiem. – Nagle ktoś złapał mnie od tyłu.
-Hyung…Ty poszedłeś za mną? – Przez chwilę patrzyłem mu w oczy, a on mi.  Zaczął do mnie podchodzić. Ja odruchowo się odsunąłem.
-Nie bój się. – Powiedział spokojnym głosem.  Chwycił mnie za rękę i zaczął gdzieś iść. Zaufałem mu. I to był błąd.
-Hyung…
-Hym?
-Gdzie my jesteśmy? – Zadałęm pytanie na, które on nie znał odpowiedzi.
-Zgubiliśmy się …Prawda? – Dalej wnikałem.
-Nie histeryzuj. Zaraz coś wymyśle.
-Co wymyślisz jak tu nie ma zasięgu.
-Uspokój się ! – Krzyknął. Stanąłem jak wryty ( pewne osoby wiedzą o co chodzi xD ).  Znowu zaczęliśmy iść. Czułem, że się jeszcze bardziej zgubiliśmy. Jest 00:00. Po prostu zajebiście. Byłem wykończony, tym ciągłym chodzeniem. Do tego, zgłodniałem. Cholera. Dlaczego jestem ciągle głodny?
-Hyung…? Staniemy na chwilę?
-Nie.
-Ale…
-Powiedziałem nie! – Znowu się uniósł. Zorientowałem się, że chodzimy po rejonach,  przez  które nie przechodziłem. Byliśmy coraz dalej.
-Hyung…Ja tu nie byłem. – Stanęliśmy. Odwrócił się w moją stronę. Zaczął do mnie podchodzić. Był coraz bliżej. Popchnął mnie na ziemię.
-Wolisz żebym zrobił krzywdę tobie…Czy Taesunowi? – Co? On chciał skrzywdzić Taesuna? Nie mogłem na to pozwolić. Jednak, nic nie odpowiedziałem. Dla niego to znaczyło „tak”. Podszedł i kopnął mnie w żebra. Skręciłem się z bólu. Podniósł mnie za włosy, do góry. Przysunął moją twarz, do swojej.
-Taesun powinien ci wszystko wytłumaczyć. – Powiedział po czym złapał mnie za biodra. Przyciągnął do siebie. Bałem się. Krzyczałem i wyrywałem się. Ale to nic nie dało. On był sto razy silniejszy ode mnie. Złapał mnie mocno za ramiona i rzucił o drzewo. Upadłem na ziemię. Złapałem się za rękę. Jego dłonie są naprawdę silne. On znowu podszedł. Odsunąłem się, siedząc.
-Minnie, nie bój się. Ja nie chcę ci zrobić krzywdy. – Pogłaskał mnie po policzku, jednocześnie przy tym, ścierając łzy. W oddali zobaczyłem jakąś postać. Biegła w naszym kierunku. Kiedy ujrzałęm twarz, nie mogłem w to uwierzyć. To był Taesun.
-Taemin! – Krzyknął mój brat. Minho się odwrócił .Przewrócił oczyma. Po czym pomógł mi wstać. Trzymał mnie za ręce.
-Puść go! – Krzyknął zmęczony biegnięciem, Taesun.
-Ależ proszę. – Powiedział Choi, po czym popchnął mnie w stronę brata. Od reazu rzuciłem, się mu w objęcie. Przygarną mnie i głaskał po głowie.
-Taeś, wszystko w porządku, już się nie bój.
-A może powiesz swojemu bratu, dlaczego dostał ? – Powiedział, pełny dumy, Minho. Lee nic nie odpowiedział.
-T-taesnu… - Powiedziałem jego imię, a ten się ode mnie odsunął. Odepchnął mnie w stronę Choi. Poszedł. Albo raczej, pobiegł. Nie mogłem tego tak zostawić. Zacząłem go gonić.
-Taesun!!! – Krzyczałem. On gdy to usłyszał, przyspieszył. Łzy zasłaniały mi widoczność. Co raz się o coś potykałem. Wybiegł na ulicę. Nie wiedział do koąd ma teraz uciekać. Dogoniłem go.
-Taesun… O co chodzi? O czym mówił Minho? – Wypowiadałem słowa jak jakaś maszyna.
-Nie interesuj się tym. – Odpowiedział nawet nie zerkając na mnie.
-Jak to, mam się tym nie interesować? Chyba sobie żartujesz? To wolisz, żeby mnie tak ciągle bił?
-Taemin… Proszę, zapomnij o mnie.
-Co ty mówisz? Jak mam zapomnieć o moim jedynym bracie?
-Normalnie. – Powiedział i odszedł. Ja natomiast usiadłem na poboczy ulicy. Nie wiedziałem co mam zrobić. Nie wiem gdzie jestem. Minho, mnie pobił. Taesun, nie chce mnie znać. A do tego jeszcze jest Jonghyun, który się do mnie podwala. Wstałem. Chciałem iść, ale za bardzo nie wiedziałem gdzie. Szedłem sobie spokojnie po ulicy. Nagle, zauważyłem jak z na przeciwka biegnie Minho.
-Taemin !!! – Krzyknął, a chwilę potem ujrzałem ostre światło. Poczułem ból i usłyszałem pisk opon.



CDN

sobota, 11 maja 2013

4#


Obudziły mnie promienie słońca, które bez czelnie wtargnęły do okna w moim pokoju. Kiedy podniosłem się na łokciach, zawitał ogromny ból nogi. Podwinąłem nogawkę spodni i spojrzałem na wielkiego siniaka, który był na kości piszczelowej. Nawet nie próbowałem wstawać.
-Minnie..? Już wstałeś? - Zapytał Kibum. To on ze mną spał? Myślałem, że poszedł do siebie. 
-Tak.
-Chodźmy na dół. Był Onew i powiedział, że śniadanie gotowe. – Key wstał z łóżka i się na mnie popatrzył.
 -Czemu nie wstajesz? – Chwilę się zastanowiłem, co mam mu odpowiedzieć, po czym stwierdziłem, że  będę twardy i wstanę. Jednak mi nie wyszło. Szybko upadłem z powrotem na łóżko.
-Taemin, co się dzieje?- Podbiegł do mnie z paniką.
-Nic, trochę mnie noga boli.
-Daj zobaczę. – Kiedy podwinął nogawkę spodni i zobaczył siniaka, był zaskoczony.
-Taemin?
-Tak?
-Co ci się stało?
-Upadłem…
-Kiedy? Jak wczoraj ciągle byliśmy razem.
-Może się o coś potknąłem.
-„Może”? Taemin, kto ci to zrobił? To ktoś z nas?
-N-nie.. To znaczy.. Ja się tylko potknąłem. 
-Niech ci będzie…Pomogę ci zejść na dół. – Kibum objął mnie w pasie i z prowadził po schodach. Kiedy doszliśmy do kuchni, nogi miałem jak z waty. Siedział tam Minho. Ja nie wiedziałem jak mam zareagować. Key mnie posadził na krześle między Jonghyunem, a Choi. „Czemu zawsze siedzę między nimi? ‘’
-Taemin co ci się stało w nogę? – Usłyszałem pytanie z ust Lidera. Ja nerwowo zacząłem się bawić koszulką, którą miałem na sobie. Poczułem na swoim ciele spojrzenie Minho. Może on nie pamięta co mi zrobił. Ale przecież nie pójdę do niego i się nie zapytam „ Hyung, ty tak na serio mnie w nocy zgwałciłeś?” To by było żałosne.
-Wywaliłem się…
-Mi powiedziałeś, że się potknąłeś… - Powiedział zaskoczony Key.
-No bo… J-ja… Ja się wywaliłem, bo się potknąłem.
-Taemin nie kręć. Mów, kto ci to zrobił?
-Nikt… - Powiedziałem spuszczają głowę i jednocześnie ściszając głos.
-Taemin, bo mnie zaraz szlak trafi. Kto ci to zrobił? – Onew tracił cierpliwość
-Nikt.
-Dobra dajcie mu zjeść. – Powiedział Jonghyun. Nie wiem co mnie opętało. Zjadłem pięć porcji naleśników. Co jest dziwne, bo zazwyczaj ledwo zjadam dwa. Reszta zespołu była zdziwiona, a jednocześnie uradowana tym, że tyle zjadłem. Po śniadaniu poszedłem do swojego pokoju. Spojrzałem na telefon. Był sms…Od Taesuna. Byłem w lekkim szoku, ale też cieszyłem się jak dziecko. Otworzyłem wiadomość, a tam… „Nie chcę cię znać !!! Wstydzę się tego co zrobiłem, ale lepiej będzie jak przestaniemy się kontaktować. Nie dzwoń, nie pisz… Zapomnij o mnie… Ja już nie mam brata !” W tym momencie rozpłakałem się jak niemowlę. Co to ma niby być. Zawsze się świetnie dogadywaliśmy, a on teraz mi mówi, że nie ma brata? What the fuck !? Z moich oczu leciało coraz więcej łez. Zwykły płacz, przerodził się w ryczenie. Nie mogłem tego znieść. Spróbowałem zadzwonić do niego. Mimo, że mi napisał, żebym się do niego nie odzywał… To ja się nie poddam. Wybrałem numer do Taesuna…kilka sygnałów i nic. Postanowiłem się nagrać… „T-taesun…Co się stało…? Czemu mi to robisz?” Zadawałem pytania chlipiąc z płaczu.  „Proszę wyjaśnij mi dlaczego…Dlaczego już nie jestem twoim bratem…? Co takiego zrobiłem…?” Nie mogłem dalej mówić. Rozłączyłem się i wtuliłem w poduszkę. Płakałem…Miałem dosyć wszystkiego. Co takiego zrobiłem? Zrobiło mi się niedobrze. Piorunem poleciałem do ubikacji. Kiedy tam wbiegłem, od razu kucnąłem przy klozecie i zwymiotowałem. Ale fakt, że zwymiotowałem to nic… W pomieszczeniu był też Jonghyun. Nie mam bladego pojęcia co on tam robił.
-Taemin ! – Podbiegł do mnie. Zmartwił się tym, że moje oczy są spuchnięte od płaczu. – Płakałeś ? – Zapytał delikatnym głosem. Objął mnie, a ja się wtuliłem w niego. W drzwiach zauważyłem Minho.
-Znowu się będziecie lizać?
-Minho, wal się… Nie widzisz, że Tael się źle czuje!
-Przestań…Wszyscy się nad nim pastwicie, jakby miał zaraz umrzeć. – Mówił z pogardą. A ja gardzę pogardą xD. Jonghyun zaprowadził mnie do pokoju.
-Taeś … Co się dzieje? Ostatnio jesteś inny.
-Nic. Hyung, możesz wyjść. Chcę być sam.
-Dobrze. – Wokalista spełnił moja prośbę i wyszedł. Ja znowu się rozpłakałem. Wiem, że problemy SA po to, żeby je rozwiązywać, ale ja mam ich nadmiar. Już sobie z nimi nie radzę. Ale nie mogę nikomu tego powiedzieć. Taesun się do mnie nie odzywa. W zespole…Im nie powiem… Nie chcę, żebyśmy wszyscy się pokłócili przez to. A jak Minho się dowie, że powiedziałem moim Hyungom, o tym co mi zrobił? On mnie w tedy zabije. Co mam zrobić? Niespodziewanie, znowu zgłodniałęm. Poszedłem do kuchni i wyciągnąłem z lodówki kurczaka. Odgrzałem sobie w mikrofali i zjadłem. Całego. Do pomieszczenia wszedł Key z Onew.
-Taemin…Jesteś nienormalny. Ze żarłeś mi całego kurczaka. – Powiedział Lider, a mi znowu się zrobiło niedobrze. Jednak tym razem nie wymiotowałem.
-Przepraszam. – Spuściłem głowę i wyszedłem z kuchni. Ledwo wyszedłem, a do dormu wszedł menager.
-Chłopaki zbierajcie się. Jedziecie na próbę. – Przez te wszystkie wydarzenia, kompletnie zapomnieliśmy o próbach. Przynajmniej tam zapomnę na chwilę o problemach.

***


Na Sali treningowej panowała dziwna atmosfera. Chłopaki nie odzywali się do mnie. Nie wiem o co im chodzi. Jeszcze dzisiaj rano było normalnie. Może obrazili się na mnie, że zjadłem tyle kurczaka? Nie wiem. Ćwiczyłem jak opętany. Nie zwracałem uwagi na ból nogi, ani brzucha. Ćwiczyłem, bo chciałem zapomnieć.
-Taemin, przestań już tańczyć. – Byłem głuchy na uwagi Key.
-Taemin! – Onew krzyknął. Podszedł do mnie i próbował nade mną zapanować. Jednak mu to nie wyszło.  Postanowili mnie zostawić. Tańczyłem, tańczyłem i tańczyłem. Pot lał się ze mnie, jakbym był jakąś studnią. Zaczęło mi się kręcić w głowie. Mimo tego, dalej tańczyłem. W pewnym momencie, upadłem. Leżałem na podłodze z piętnaście minut. Resztkami sił wstałem i poszedłem do szatni. Wyciągnąłem telefon. Spojrzałem na wyświetlacz. 6 nieodebranych połączeń od Key, 6 nieodebranych połączeń od Onew, 6 nieodebranych połączeń od Jonghyuna i…i 4 nieodebrane połączeń od Minho? Czego on ode mnie chce. Trzymałem urządzenie w ręce, kiedy nagle zaczęło dzwonić. Spojrzałem na ekran. Numer nieznany? Postanowiłem odebrać.
-Halo?
-Taemin…? – What the fuck? Minho?
-Minho? Co chcesz? – Automatycznie mój głos stał się nerwowy.
-Taemin…Wróć do dormu.
-Po co?
-Bo się martwimy… - Co? Minho się martwi? O mnie? Nie wierze.
-Ty …Się martwisz…? O mnie ? – Nagle zrobiło mi się duszno. Spadłem z ławki, na której siedziałem. Robiło mi się ciemno przed oczami.


***


Obudziłem się w swoim łóżku. Kiedy otworzyłem oczy ujrzałem wszystkie lśniące twarze. Oni naprawdę się o mnie martwią?
-Taemin, słyszysz mnie. – powiedział Key.
-Yhym
-Mówiliśmy ci, żebyś przestał tańczyć.
-Przepraszam.
-Nie przepraszaj, tylko uważaj na siebie.
-Hyung…
-Co?
-Jestem głodny.
-Zaraz ci coś przyniosę. – Key razem z Onew wyszli. A ja znowu zostałem z tą dwójką. Przez chwilę panowała niezręczna cisza. Nagle przerwał ja Kim.
-Taemin, dlaczego tak dużo ćwiczyłeś?
-Nie wiem.
-Nie kłam. No powiedz dlaczego? – Spojrzałem się na Minho, który jako jedyny domyślał się dlaczego. Onew nas zawołał na kolację. Zeszliśmy na dół. Chwilę potem rozległ się dzwonek do drzwi. Wyszedłem na korytarz, w którym stał już Minho. Jinki otworzył drzwi.
-Taesun? – powiedziałem zaskoczony.
-Taemin? –powiedział również zaskoczony. W sumie nie wiem czym on się tak zdziwił. Przyjechał do mnie i się dziwi, że mnie zobaczył.
-Co tu robisz? – Zapytał się go.
-Bo.. Kibuc dzwonił, że zemdlałeś.
-I co z tego? Obchodzi cię to? – Nie usłyszałem odpowiedzi. Co z niego za brat. Ja już nie wiem czy go kocham, czy nienawidzę. Co ja bredzę. Zawsze go kochałem i będę kochał. Nie ważne czy on się do mnie odzywa czy nie. Chciałem do niego podejść i go przytulić. Jednak moje nogi odmówiły mi współpracy. Upadłem. Czułem jak słabnę z sekundy na sekundę.
-Tamien! Taemin powiedz coś. !! – Słyszałem głos Taesuna. Mimo, że miałem otwarte oczy i wszystko słyszałem, nie miałem sił, by mu odpowiedzieć. Pranąłem tylko zamknąć oczy i zasnąć. Chwilę później moje siły wróciły, ale tylko w połowie. Ledwo wstałem i doszedłem do kanapy w salonie.

CDN 

poniedziałek, 6 maja 2013

3#

Tak jak obiecałam dzisiaj wstawiam kolejny rozdział "Replay". Miłego czytania ^^.Takie przypomnienie jakby ktoś zapomniał co się wcześniej działo ^^. 


Podniosłem się i otrzepałem się z popcornu, który miałem na spodniach. Wstałem i chciałem iść,ale...Coś zaczynało się ze mną dziać....
Wstałem i zgiąłem się w pół. Upadłem trzymając się za brzuch. Znowu bolał. Nie mogłem tego wytrzymać. Syczałem z bólu. Czułem, że ktoś mnie głaszcze po plecach uspokajająco.
-Taeś..Minnie wszystko będzie dobrze.- Słyszałem ten ciepły głos Jonghyuna. Ból przechodził. Jong wziął mnie na ręce i zaniósł do pokoju. Delikatnie ułożył mnie na łóżku. Przykrył kołdrą i...ucałował mi czoło. Nie wiedziałem jak mam się teraz zachować. Przez moje ciało przeleciała fala gorąca ukazując na moich policzkach dwa różowe rumieńce.
-Taeś, masz gorączkę?
-Nie, ale troche mi duszno.- Jakby czytał mi w myślach. Otworzył okno. Po 20 minutach wyszedł, bo chłopaki powiedzieli, że jadą na zakupy i Minho ze mną zostanie.            Wyszedł. Ja wziąłem mój sekretny zeszyt. Otworzyłem go i zacząłem malować.  Przeważnie maluje kiedy nie ma nikogo w pobliżu. Zawsze malowałem rzeczy typu: zwiędłe kwiatki, płaczące postacie...po prostu malowałem obrazki nędzy i rozpaczy.   Tym razem było inaczej. Namalowałem nas... "Nas" czyli mnie i ...Minho...? Dlaczego go malowałem? Zakręciło mi się w głowie. Postanowiłem podejść do okna. Jednak coś przykuło moja uwagę. Był to telefon Minho. Chciałem mu go zanieść na dół. Kiedy wziąłem urządzenie do ręki, ktoś zadzwonił.. "Taesun?" Na Ekranie wyświetliło się zdjęcie mojego brata. "Do mnie nie chce dzwonić, a do niego tak?" Postanowiłem odebrać.
-Halo?
-T-Taemin? - Widać, że był mocno zaskoczony faktem, że to ja odebrałem. Do pokoju wparował Choi.  Wyrwał mi z ręki telefon i popchnął mnie na ścianę.
-Pozwoliłem ci dotykać mój telefon ?!
-C-cosummida.. - Przeprosiłem go. Patrzył się na mnie chwilę. Podszedł do mnie i...i nadepnął mi na stopę. W ogóle nie rozumiałem tego zachowania. WTF Hyung?
-Hyung...? Co to miało być?
-Myślałem, że masz mrówkę. - Co on kombinuję? Nie ogarniam go.
-Chłopaki juzż wrócili - Oznajmił i wyszedł. Usiadłem na łóżku i z chowałem po poduszkę mój "pamiętnik". Ułożyłem się na materacu. "Dlaczego Taesun do niego dzwonił? Dlaczego on mnie ignoruje? Taki ignor xD Zawsze dzwonił przynajmniej raz w tygodniu, a teraz T_T. On mnie wspierał w sporach z chłopakami.  Zawsze powiedział dobre słowo. Teraz co prawda już się nie kłócimy. O ile dręczenie mnie można nazwać". Moje rozmyślenia przerwał Key.
-Minnie, choć na dół. Pogramy w coś... Kupiliśmy soju ^^ Będzie fajnie. - Kibum tak nalegał, że musiałem si,ę zgodzić.

***


Zszedłem na dół. Onew sam, wypił połowę butelki alkoholu. Usiadłem pomiędzy Jonghyunem, a Minho. Choi cały czas obserwował mnie. Nie wiedziałem czemu. Onew zaczął płakać... On zawsze po wypiciu ma takie "gorzkie żale"
-Ja pierdziele - odezwał się Key - Ale nudno.
-Nooo - Poparł go Jinki. - Może zagramy w butelkę?
-Idioto... Wszystkie potłukłeś. 
-W lodówce jest mleko w butelce. - Lider wstał, podszedł do lodówki, wyciągnął mleko i je wypił. Przyniósł do nas pusta butelkę.                                   Kibum zaczynał. Wypadło na Minho.
-Dobra żabciu ^^ - Zaczął Key.
-Czekaj !!!! - Jinki aż staną na równe nogi.
-Co ?
-Zacznijmy chodować Minho.. W akwarium, albo lepiej.... Przeróbmy jego pokój na terrarium ^^ I damy mu taką kulę jak mają chomiki :D
-Onew ogar.
-Spox ... - On jest dziwny. Nie wyobrażam sobie zespołu bez niego xD
-A więc Minho, ty moja pyzo w sercu mym.... - O_o Bez komentarza. 
Masz do końca wieczoru siedzieć na kolanach u Jonghyuna.  - Dla niego to nie był żaden problem. Wstał. Podszedł. Usiadł. Pierdnął xD... ( ja nie mogę pisać smutasa bez jakiś takich bezsensownych tekstów xD )

 Teraz kręcił Minho.. Wypadło na mnie ( serio...Kto się tego w ogóle nie spodziewał ?). 
-Taemin...Masz pocałować Jonghyuna w usta. - Zrobiło mi się strasznie głupio. No, ale wyzwanie to wyzwanie. Wstałem i podszedłem do wokalisty. 
-Taeś...jak nie chcesz to tego nie rób. - Szepnął mi do ucha Jong. Przełknąłem ślinę i musnąłem delikatnie jego usta. Miałem rozchylone usta. On wtargnął do moich językiem pogłębiając jednocześnie pocałunek. 
-Uuuuuuuuuuuu.... Nasz Taeś jest gejem. - Darł się w niebo głosy. 
-A-ale przecież ty..sam mi kazałeś. - Mówiłem załamanym głosem.
-Kazałem ci go pocałować, a nie się z nim lizać. - Do oczu napłynęły mi łzy. 
-Choi zamknij się... - w mojej obronie stanął Key.
-A może teraz dasz Jonghyunowi dupy? 
-Minho ogarnij się !! Przecież sam mu kazałeś.  - Key wybuchnął. Na tym nasza dormówka się skończyła.
Każdy rozszedł się do swoich pokoi. Była 1 w nocy, a ja dalej nie mogłem zasnąć. Wyciągnąłem telefon. Wybrałem numer do Taesuna. Kilka sygnałów to jedyne co usłyszałem. Postanowiłem napisać sms-a.
"Hyung..Dlaczego nie odbierasz ode mnie telefonów? Czemu się nie odzywasz? Nie piszesz, nie dzwonisz. Dzisiaj dzwoniłeś do Minho... Jak mnie usłyszałeś to się rozłączyłeś. Jesteś na mnie za coś zły? Hyung proszę odezwij się :'( ". Kiedy pisałem tą wiadomość łza wypłynęła z pod mojej powieki. Kocham mojego brata i nie chcę go stracić. Usłyszałem czyjeś kroki za mną. Po chwili ciepłe dłonie przytuliły mnie. Głaskały pogłowie. Odwróciłem się by przytulic osobę. Byłem zawiedziony... To był Minho. 
-Hyung... ? Co tu robisz?- On zasłonił mi usta swoją dłonią. Przygniótł do łóżka całym ciałem i nachalnie całował po szyi. Nie wiedziałem co zrobić. Zacząłem się szarpać, ale on trzymał moje ręce i leżał całym ciałem na moim. Zaczęło brakować mi powietrza. Kiedy wziął rękę nic nie zdążyłem powiedzieć, bo wpił się w moje usta. Badał językiem moje podniebienie. Wsadził dłoń w moje bokserki i złapał moją męskość. W ogóle nie byłem podniecony takim  zachowaniem. W ręcz przeciwnie. Byłem przerażony. Zaczął poruszać ręką na moim przyrodzeniu. Nagle wstał i przekręcił mnie tak, że teraz leżałem na brzuchu. Zdjął moje spodnie razem z bielizną i wszedł we mnie cały. Usta zatkał mi dłonią, która stłumiła moje krzyki. Poruszał się we mnie szybko i z każdym razem, bardziej chaotycznie. Kiedy już doszedł we mnie, nie chciał przestać mnie torturować. Włożył dwa palce we mnie i znowu się zaczęło. Nogą przygniatał mi moją. Ten ból rozrywający mnie od środka i jeszcze ból nogi .... To było nie do wytrzymania. Wyciągnął palce i pociągnął mnie za włosy do pozycji siedzącej. Spojrzał mi w oczy, które były zapuchnięte od płaczu. Zaczął rozpinać swoje spodnie. Przystawił moją głowę do swojego "przyjaciela". Kazał mi wziąć do buzi. Byłem tak przestraszony, że się go posłuchałem. Zrobiło mi się nie dobrze. On dalej trzymał mnie za włosy i poruszał moją głową do tyłu i do przodu. Po raz kolejny doszedł tyle, że tym razem w moich ustach. Ubrał się i wyszedł. Ja siedziałem skulony na łóżku nie mogąc uwierzyć w to co się przed chwilą stało. Ubrałem się i usiadłem, ale tym razem na podłodze. Zacząłem płakać. Usłyszałem jak ktoś otwiera drzwi. Przeraziłem się. Odwróciłem się, a tam stał Kibum. 
-Minnie.. Minnie co się stało? - Usiadł przy mnie i mnie objął. Siedzieliśmy wtuleni w siebie przez 5 minut.
-Hyung.. Nie dobrze mi. - Powiedziałem, a reakcja Key była natychmiastowa. Piorunem zaprowadził mnie do łazienki.  Uklęknąłem przy sedesie i zwymiotowałem to co miałem zwymiotować. Kim ciągle przy mnie był. Głaskał mnie po plecach. Wróciliśmy do pokoju. Przez cały czas kulałem. Strasznie bolały mnie nogi. Key na szczęście pomyślał, że to wynik tego, że się trochę napiłem. 
-Minnie ..Czemu płakałeś?  
-Nic.. T-trochę siś.. Sam nie wiem - Nie wiedziałem co mam mu odpowiedzieć. Przytulił  mnie i czekał aż zasnę. No i się doczekał. 


CDN ^^

niedziela, 5 maja 2013

Jakieś takie pierdoły ^^

Mam do was pytanko... Czy chcecie, abym coś zmieniła na blogu? Chodzi mi konkretnie o wystrój, czy nie przeszkadza w czytaniu. Druga sprawa to, czy chcecie więcej takich śmiesznych fanfiction czy trochę smutós mam dowalić? I ostatnia rzecz... Jeżeli nie będę jutro zajęta jakimiś rzeczami to wstawię kolejny rozdział Replay ^^ Odpowiedzi piszcie w komentarzach.

To chyba wszystko. Dziękuje za komentarze.. ^^ Dały mi nie złego kopa 

Kolejny porąbany fanfik tym razem o EXO ^^ Miłego czytania.. W komentarzu możecie pisać z jakim zespołem byście przeczytali taki fanfik.

Tytuł: "What The Fuck ?!"
Typ:Yaoi/ komedia
Zespół: EXO


Byliśmy na próbie. Nie było z nami Chanyeol, Suho, Luhana i Lay'a.  Tańczyliśmy układ do Mamy kiedy do sali wbiegł Chanyeol.
-Hyung... Broń mnie. - Schował się za Krisa. Nagle wszystko zaczęło mieć sens. Chwilę potem do sali wbiegł rozwścieczony Suho. Lider naprawdę wyglądał na zbulweroswanego.
-Chanyeol kołku, chodź tu!
-A ty jesteś dekiel i ci?!
-Ty sobie nie pozwalaj zasrańcu jeden... Co...Matka cię w dzieciństwie gasiła łopatą po ryju...A jak byłeś niegrzeczny to kazała ci zamiatać pustynię.
-Oj zamknij ryj, paszczaku jeden zasrany, co go w ciągniku nie dorobili.
-O...Odezwał się dorżnięty fagas. Pewnie twoi rodzice mieli wypadek przy pracy.
-Twój ojciec za wcześnie doszedł.
-Twój za to nie mógł po celować w dziurkę.
-Od kluczy? - fascynującą kłótnię przerwał Lay.
-Ej fajnie się słucha tych waszych tekstów, ale o co wy się kłócicie? - zapytałem, bo jakbym ja się nie zapytał, to nikt by tego nie zrobił.
-Sehun...Ten oto jakże zacny, a zarazem pospolity debil pożyczył ode mnie samochód.
-Rozwalił ci go? - Zapytał Chen.
-Jakby mi rozwalił, to nie urządzałbym, aż takich bulwersacji.
-To co zrobił?
-Daj mi dokończyć... Miał ze sobą 500 wonów. Kupił za to ciuchy. Jechał i mu się paliwo skończyło. No to zamiast sprzedać jedną z tych rzeczy i zatankować to on sprzedał samochód.
-Ja pierdole...- Odezwał się załamany Kai.
-To nie wszystko...Sprzedał go za 10 wonów, żeby miał przynajmniej na tramwaj... - Staliśmy i nie wiedzieliśmy czy mamy się śmiać, czy płakać. No kto jak kto, ale tylko Chanyeol mógł wpaść na tak genialny pomysł.
-Ale Hyung...I tak miałeś sobie kupić nowy samochód.- odezwał się z zacieszem na swej zaistej mordce Park Chanyeol.
-Ty kretynie... !! A jak będę chciał sobie kupić dom... To ten spalisz???? !!!
-Chanyeol !!! Pomyśl !!
-Ty chyba sobie żartujesz :) - Odezwał się wybuchając jednocześnie śmiechem. My też już nie wyrabialiśmy. Tao turlał się po podłodze, Chen turlał się po Tao... no i ogólnie to każdy się turlał, oprócz Duho i ..i Xiumina.. Jego zainteresowanie było rozwalające... Ten typ jak je, to się kompletnie wyłącza od świata zewnętrznego. On w tym zespole robi za takie dziecko autystyczne. Żyje w swoim świecie :P.
Po tej fascynującej kłótni pojechaliśmy do dormu.  Kiedy przekroczyliśmy próg byliśmy w szoku.
-Szybciej...O t-tak...Jeszcze... Już.... .Oooooohhhh Sehun !!!!! ( xD )  - Luhan zaprzestał swych okrzyków. Boże...Jak te matołki mogą grać w wyścigi na konsoli i tak się przy tym podniecać.
-Luhan...Czy moglibyście zaprzstać swojej jakże fascynującej orgii i pójść do pokoju w celu zamknięcia swych piękny ryji. - Boże.... Chanyeol zna takie słownictwo O_o. Jestem w szoku. Z resztą, jak każdy.

***

Było gdzieś tak około 00:00. Zachciało mi się pić. Szedłem do kuchni, ale zobaczyłem, że ktoś siedzi w łazience. Nie wiem czemu...otworzyłem drzwi. I..i byłem w głębokim szoku. Przy umywalce stał D.O który robił sobie dobrze. Ja takie YYyyyy.... WTF Hyung ? Chciałem się wycofać, ale on mnie zaciągnął do łazienki i zamknął drzwi. Przewidziałem taki scenariusz... " On mnie zgwałci, potem ja mam płakać, pójdę do pokoju, będę się nad sobą użalał, następnie ktoś do mnie przyjdzie bo będą się martwić, and next wywalą D.O z zespołu." Nie chciałem odwalać scenki z Yaoi ( xD ) więc postanowiłem przejść do konkretów. 
-Hyung... Ty teraz mnie zgwałcisz, a ja to wszystko potem im powiem... Ty chyba nie chcesz wylecieć z zespołu...
-Ale..
-Nie przerywaj mi. Potem ty będziesz próbował wrócic, ale ze względu na mnie cię nie wezmą z powrotem do zespołu....
-Sehun...
-Nie przerywaj powiedziałem. No i na tym twoja kariera się skończy. Potem będziesz sie zadręczał, że zrujnowałeś mi psychikę....
-Oh Sehun !
-CO?!
-Ty stoisz na...- pokazał palcem w dół. O fuj... Stałem właśnie w jego spermie. Żałosne. Podszedłem do prysznica i umyłem stopy. 
-A tak na marginesie, nie chciałem cię zgwałcić. Po prostu narobił byś nie potrzebnego rabanu, tym że się masturbowałem. - Teraz mi było strasznie głupio. Ale to wszystko przez niego.
-Sehunnie..
-Hym.?
-Ty może nie czytaj tak często Yaoi.. OK ?
-OK . - Razem z Kyung Soo wyszliśmy z łazienki. Na korytarzu stał Luhan.. .Dziwnie się nam przyglądał. 


***

Rano. Siedzieliśmy przy stole. Jak tak wielka patologiczna rodzina. Xiuminowi coś odwaliło i jadł płatki z ketchupem. To było fuj. Lay wyrzywał się na tosterze, bo mu tosty nie chciały wyskoczyć. Zbulwersował się chłopak. Wziął młotek i napierdzielał w toster ile wlezie. My obserwowaliśmy poczynania tego osobnika płci męskiej.... Chyba płci męskiej. No i na reszcie wyskoczyły. Wkurzył się jeszcze bardziej bo były spalone, więc je rozpierdzielił młotkiem. Potem walną głową w blad, bo chciał zrobic sobie świeże tosty, ale toster się rozwalił. Usiał przy stole i bezczelnie ukradł mi kanapkę. Jak on śmiał?! Chwyciłem swoją własność, przez co ten nie mógł jej wziąć. Szarpaliśmy się tak z minutę, po czym chleb się rozerwał.  Miej więcej tak wyglądają nasze śniadania. Cicho, spokojnie, i  w rodzinnym gronie. 
-Tao ty cwelu! - No tak. Właśnie w ten sposób kończa się śniadania. Komuś się chcę do ubikacji, a ktoś go wyprzedzi. 

***


Dzień zleciał jak każdy inny. Wiele wyzwik, płaczu, szlochu i innych pierdół, których za chiny nie da się racjonalnie wyjaśnić. Nadszedł wieczór. Postanowiliśmy sobie wypić po jednym piwie. He he.. Po jednym??? Kris miał inne plany.. Przyniósł sześć zgrzewek piwa + Soju w zamrażarce.  No cóż.. Imprezka trwała w najlepsze. Najebaliśmy się w trzy dupy i było nam zajebiście. Wyszliśmy przed dorm. Podziurawiliśmy opony w Vanie i przez słomkę wciągaliśmy powietrze z niego. Chanyeol miał fazę... Dosłownie. Chidził od krawężnika do krawężnika.. Tak gdzieś ze dwa razy.. Potem upadł. xD . Nie wiem czy to było przez to powietrze z opon czy też w wyniku połączenia piwa i soju. Weszliśmy do dormu. Baekhyun odpalił za pałkę w celu...Nie wiem w jakim celu. Chanyeol wybuchnął paniką. Wziął gaśnicę i zgasił zapałkę. 
-Yeol... Co ty robisz.?
-On chciał nas spalić Luhan... Strzeż się, bo jeszcze ciebie w złości spali. Albo posieje pietruszki na balkonie. - Co ten gość pieprzy? Jakie pietruszki? Jaki balkon? y balkonu nie mamy ? Mniejsz o to ..To Chanyeol. Wszyscy już rozeszli się po pokoju. Nie wiem dlaczego ale tej nocy Baekhyun spał u mnie w pokoju.  Za jakieś 30 minut wparował nie kto inny jak nasz happy virus. Wskoczył na bakona niczym na gumowy zamek i zaczął go .... O.O Łaskotać. Bacon się trochę szarpał i śmiał. Nagle pocałował Yeola. Nie wiedziałem co mam zrobić. Z ciągnął z niego bluzkę i spodnie. Nie rozłączali swoich ust nawet ani na chwilę. 
Yeol rozebrał Hyuna nie pozostawiając na nim nic.. Zero. Wziął do ust jego członka. Poruszął głową do góry i do dołu. 
-O tak.. O.. Jeszcze.. Jeszcze trochę.. OOooooohhhh- Byun doszedł w ustach Park'a. Spojrzeli się na mnie. Podeszli do mnie, a ja nie wiedziałem co zrobić.. No i znowu scena z Yaoi... Nie Sehun.. Ogarnij się..
Baek usiadł przy mnie i mnie pocałował. Chanyeol w między czsie rozbierał mnie siedzą za mną. Całówał moje plecy, poczym zszedł niżej. Wsadził rękę do moich bokserek i włożył nie jeden, nie dwa place...Tylko trzy... O trzy za dużo. Jęknąłem w ustach Byun'a. Do pokoju wszedł Luhan, który całował się z Lay'em. Spojrzeli na nas z wielkim pożądaniem. Postanowili się dołączyć. Lay wszedł w Baekhyuna. Luhan ściągnął ze mnie bokserki i zaczął się bawić moim członkiem. " O Kurwa... !! Co my robimy?! Muszę to skończyć.. Nie chcę być kozłem ofiarnym w tym pięciokącie" Wyrwałem się. Założyłem soją garderobę i wybiegłem z pokoju. Poszedłem do pokoju Suho. Otworzyłem drzwi, a tam co widzę.... Tao, Kai, Xiumin, Kris i Suho oglądają pornosy. Co za patologia. Tam czworokąt, a tu jakieś lekcje sexu... co za zespół. Wyszedłem zamykając za sobą drzwi. Zszedłem na dół do kuchni. Usiadłem przy krześle i położyłem głowę na stole.. I tak sobie zasnąłem.

The End xD


Taki jakiś dziwny One Shot o SHINee ^^ Miłego czytania... Plis o komentarze.

Tytuł: " Whta you said?"
Typ: Hymmm... Komedia
Zespół: SHINee



Byliśmy na sali treningowej. Jednak nie ćwiczyliśmy. Wciągaliśmy hel. Było całkiem zabawnie. Minho-hyung wyglądał jakby był zjarany. Jonghyun-hyung był nieobecny. Kompletnie odleciał. Onew-hyung zaczął gadać od rzeczy. Typu, że chce zjeść babeczkę i przespać się z nią :/ To było dziwne. Jedynie ja i Key-hyung byliśmy w stanie trzeźwo myśleć. 
-Taemin... Posprzątacie tu!
-Ale Onew...
-Żadnego "ale". Macie posprzątać.
-Ale jak mamy to niby zrobić? Powiedz nam chociaż gdzie jest mop?!
-Nie wiem. Radźcie sobie. - Powiedział co wiedział i wyszli. Razem z moim hyungiem staliśmy jeszcze kilka minut, rozmyślając nad tym, jak możemy posprzątać.
-Wiem!- Odezwał się entuzjastycznie Kibum.

***

Wróciłem do dormu. Byłem strasznie zmęczony. Key musiał jeszcze coś załatwić z prezesem SM i został dłużej. 
-Ale jestem padnięty. - Usiadłem obok chłopaków na kanapie. 
-Było aż tak źle? - Zapytał się Leader.
-Byłem szmatą przez całą godzinę. I na dodatek jestem cały brudny. - Poczułem na sobie ich spojrzenie. 
-Jak to "Byłem szmatą"? Co to ma znaczyć?
-No po prostu.
-A Key?
-On mi kazał to robić.
-Jak to ON!? - Minho wybuchnął.
-Ale spokojnie. Kiedyś mi się zrewanżuje.
-Czyli jak? 
-Minho co ty taki ciekawski? Chcesz się dowiedzieć jak to jest?
-Taemin, co ty mówisz? A Key tak po prostu stał?
-No nie. Nie stał tak po prostu. On mnie pchał. O_o
-J-jak t-t-to "pchał" - Sytuacja robiła się coraz bardziej napięta. Chłopaki bardziej wnikali, przez co ja czułem się niekomfortowo. Do dormu wszedł Kibum.
-Hej. - Odezwał się entuzjastycznie. 
-Key, usiądź. - Odezwał się poważnie Onew.
-O co chodzi?
-Dobra, powiem prosto z mostu. Czy to prawda, że Taemin robił za szmatę?
-No tak. Ale nie złość się na mnie. 
-To prawda, że go pchałeś?
-Tak. Ale to było nawet zabawne. No nie Taemin?
-No. To było mega. Tylko, że teraz śmierdzę.
-Oj nie przeżywaj tego tak. - Ja i Key nieźle się bawiliśmy. Niestety reszta miała miny, jakby ktoś kogoś zgwałcił.
-Taemin, powiedz mi tylko jeszcze jedną rzecz. Dlaczego to zrobiliście?
-Byliśmy w podbramkowej sytuacji. Nie daliście nam mopa, a kazaliście umyć podłogę.
-CO!? - Onew aż się poderwał.
-To znaczy, że ty-Minho wskazał palcem na Key'a-myłeś nim podłogę?
-No tak. A wy co myśleli...- Nie dokończyłem zdania, bo doznałem nagle olśnienia. Boże ! Jak to wszystko musiało brzmieć.
-Hyung...Wy myśleliście, że on i ja...Razem się..No wiecie..- Brakło mi słów. Nie wiedziałem jak to powiedzieć.
-Taemin, czyli że nic między wami nie było?
-Nie! - Key nagle się ocknął. 
-Wy jesteście nie reformowalni. Zaraz...Key...Jak ty nim podłogę mogłeś umyć?
-No normalnie. Zmoczyłem jego bluzę w płynie do podług. Potem kazałem mu ją założyć. Następnie żeby się położył na podłodze no i dalej wziąłem jego nogi i lekko popychałem, w przód i w tył.- Jak Kibum to opowiadał to było dziwnie. Jonghyun, który siedział  po mojej lewej stronie zaczął mnie wąchać. 
-Jesteście debilami. A ty Taemin. Myślałem, że masz własne zdanie, a ty dajesz się tak wykorzystywać.
-Myślisz, że zrobiłbym to za darmo. Chyba cię pogięło Minho. Dostałem za to 100 $. O_o

The End xD



Czas