niedziela, 25 sierpnia 2013
piątek, 16 sierpnia 2013
Skaza 8#
Dobrze, więc muszę coś oznajmić. Jadę na 4 dni w góry i tam na pewno będę miała wenę ^^ Przepraszam, że rozdział wyszedł krótki, ale nie miałam pomysłu co bym mogła dalej tu dodać... No cóż, życzę więc miłego czytania i czekam na opinie w komentarzach ^^.
Obudziłem się wtulony w Jongina. Był taki słodki. Aż miałem ochotę go teraz cmoknąć w policzek. Zbliżyłem twarz do jego, już miałem cmoknąć go w policzek. Kiedy on odwrócił się przodem do mojej twarzy, co spowodowało, że nasze usta się złączyły. Byłem w szoku, ale ani mi się śniło, żeby się od niego odklejać. Usta Kaia były piękne. Odsunąłem się od niego. Byłem w lekkim szoku. Wstałem z łóżka, musiałem uważać przechodząc przez Kima, bo rozwalił się na całe łóżko. Podczas snu, byłem przygnieciony do ściany. Kiedy wyszedłem z łóżka, usłyszałem jak dzwoni mój telefon. Szybko wyciągnąłem go z pod poduszki i odebrałem.
-Halo?
-Sehunnie, to ja Chen.- Nie ukrywam, trochę mnie zaskoczyło, że on do mnie dzwoni.
-Co chcesz?
-Dalej się na mnie gniewasz?
-Nie, chciałbym Cię przeprosić Hyung.
-Za co?
-Za to, że Ci nie wierzyłem. Przepraszam.
-Sehunnie, spotkajmy się dzisiaj, mam dla Ciebie niespodziankę.
-Jaką niespodziankę?
-To niespodzianka.- Powiedział, śmiejąc się do słuchawki.
-Dobrze, gdzie i o której?
-W parku o 18. Załóż coś fajnego.
-Okey.- Rozłączyłem się.
Nie wiedziałem za bardzo co mam teraz robić. Jongin spał, a ja nie chciałem go budzić. Musiałem sobie znaleźć jakieś zajęcie, na ten czas. Wyciągnąłem telefon, który wcześniej schowałem do kieszeni spodni, mojej piżamy. Włączyłem galerie zdjęć i nadusiłem jedno. Na nim, byłem z Baekhyunem. Tęsknię za nim. Tak bardzo za nim tęsknie. Mimo, że często się kłóciliśmy, praktycznie o nic, to i tak mi go brakuje. Gdybym tylko dał mi wtedy coś powiedzieć, wszystko by się zmieniło. On myśli, że ja i Kai, jesteśmy parą, a tak nie jest. On ze mną zerwał przez Jongina. To wszystko przez niego. Nie mogłem zostać w jego domu, ani chwili dłużej. Poszedłem do łazienki i się przebrałem. Spakowałem piżamę, do mojej torby, którą potem założyłem na ramię. Ostrożnie otworzyłem drzwi, i opuściłem pokój Kima. Nim się obejrzałem, już wyszedłem z domu. Nie wiedziałem gdzie teraz pójść. Byun pewnie już jest na sali prób, i ćwiczy z zespołem piosenki. Niestety, nie wziąłem ze sobą kluczy. Byłem w kropce. Postanowiłem pójść do Suho. On zawsze mi pomoże. Skierowałem się w kierunku mieszkania Suho i Kyungsoo. Po drodze jednak zadzwonił mój telefon. Myślałem, że to Kai, ale kiedy spojrzałem na wyświetlacz, odetchnąłem z ulgą.
-Słucham?
-Panie Oh Sehun, mówiłem panu, żeby pan został u nas.
-Przepraszam, ale nie mogłem. Muszę załatwić coś bardzo ważnego.
-Zrozum, że twoje wyniki nie są najlepsze.
-Wiem...- Powiedziałem smutną barwą głosu.
-Więc, lepiej będzie dla Pana, jak się jutro Pan pojawi u nas.
-Dobrze, jutro przyjdę.
Rozłączyłem się. Usiadłem załamany na ławce i myślałem nad tym co ze mną będzie? Ze mną i Baekhyunem? Czy on mnie w ogóle jeszcze kocha? Już sam nie wiedziałem co mam o tym myśleć. Telefon znowu zadzwonił. Spojrzałem na wyświetlacz... Tym razem to był Kai. Nie chciałem z nim rozmawiać. Nie chciałem z nikim rozmawiać. Po prostu nie miałem ochoty. Siedziałem na ławce, myśląc nad tym gdzie mam pójść. Nikt konkretny nie przyszedł mi do głowy. Wziąłem swoje rzeczy i poszedłem do pobliskiej kawiarenki-internetowej. Usiadłem przy wolnym komputerze i zalogowałem się na twittera. Po godzinie czasu, spędzonym w kawiarence, stwierdziłem, że nie mogę tu siedzieć do końca dnia. Zadzwoniłem do Chena.
-Halo?
-Chen, jesteś w domu?
-Tak, a co?
-Mogę do ciebie przyjść?
-Pewnie, przychodź.- Powiedział radośnie i się rozłączył.
Droga do domu Chena, była krótka. 5 minut od kawiarenki. No cóż, wcześniej zapomniałem gdzie on mieszka. Nie ważne. Stałem pod jego drzwiami. Zapukałem, a chwilę potem drzwi się otworzyły.
-Hej Sehunnie- Uśmiech z twarzy Chena zniknął, kiedy zobaczył torbę w mojej ręce.
-Coś się stało Hun?
-Mogę wejść?
-Pewnie. - Powiedział, po czym odsunął się na bok, żebym mógł wejść.
-Usiądź na kanapie, zaraz przyniosę Ci coś do picia.
Wykonałem "rozkaz" Chena. Trochę się w jego mieszkaniu pozmieniało, kiedy tu ostatni raz byłem. Salon już nie był taki jak kiedyś. Mały telewizor, zastąpiła wielka plazma. Kanapa była skórzana, wszystko było takie piękne.
-Sehunnie- zaczął, stawiając sok na szklanym stoliku. -Coś się stało. Prawda?
-Nie, nic. Po prostu ... chyba dalej kocham Baekhyuna.
-Czekaj bo nie rozumiem.- Powiedział Chen.
No fakt. Przecież on nic nie wie o wyprowadzce do Kaia.
-Nie ważne Hyung. A co to za niespodzianka?
-Nie mogę Ci powiedzieć. Ale na pewno Ci się spodoba.- Powiedział usmiechając się przy tym szatańsko.
Kim, jest typem człowieka, który z pozoru wydaje się niewinny, cichy. A w rzeczywistości to wariat. Często nie można go ogarnąć. Chen włączył jakies filmy, i nim się obejrzeliśmy już była 17:30.
-Sehunnie, idź się przebrać.
-Ok.
Po 15 minutach byłem już gotowy do wyjścia. Czekałem na Chena w salonie. Wyszedł ze swojego pokoju i wspólnie opuściliśmy jego mieszkanie. Poszliśmy na przystanek autobusowy. Kiedy już wsiedliśmy do autobusu, nie mogłem się odczekać tej niespodzianki.
-Umrzesz chyba z tej ciekawości, co nie?
-To mi powiedz.
-Nie, bo to ma być niespodzianka.- Powiedział pokazując mi język.
Autobus zatrzymał się po pięciu przystankach, a Chen kazał mi wychodzić. Staliśmy pod jakimś budynkiem.
-Chodź Sehunnie, to tutaj.
-A co tutaj jest?
-Mówiłeś mi wcześniej, że nie byłeś na żadnym koncercie Baekhyuna?
-No, tak.
-No to właśnie na niego idziemy.
-Serio?- Byłem zaskoczony.
-Tak, chodź.- Złapał mnie za rękę i zaczął prowadzić do budynku.
Przepchaliśmy się przez tłum ludzi. Staliśmy pod samą sceną, jednak Byun mnie nie wiedział. Pierwszy raz widziałem ich koncert i byłem pod wrażeniem. Baekhyun z taką pasją grał na swojej gitarze i jednocześnie śpiewał. Byłem w niego zapatrzony jak w obrazek. Chanyeol, który grał również na gitarze elektrycznej podszedł do Byuna i oparł się o jego plecy. To co Baekhyuna zespół robił było niesamowite. Nagle mnie zamurowało. Byun ... mój Byun pocałował się z Chanyeolem. Nie wiedziałem co powiedzieć. Do moich oczu zaczęły napływać łzy. Chen, który stał koło mnie, spojrzał na moją twarz. Objął mnie ramieniem i wyprowadził z budynku, w którym odbywał się koncert Byuna.
-Sehunnie, spokojnie. Przykro mi ...
-Przykro ... ? Hyung, on mi zarzucał, że to ja go zdradzam.
-Ty? Go?
-Tak... -Głos mi się załamał.
-Sehunnie, nie martw się.
Kim podszedł do mnie i mnie przytulił. Wypłakałem się w jego ramię. Już mieliśmy iść do domu, kiedy z budynku wyszedł Baekhyun, który przytulał się z Chanyeolem. Krew się we mnie zagotowała. Spojrzałem na nich, a oni patrzyli na mnie, jakbym był duchem.
-Sehunnie.
-Ty szmato!- Podszedłem do Byuna i wymierzyłem mu policzek.
-I ty mnie oskarżałeś o to, że Cię zdradzam?! To ty mnie zdradziłeś Bóg wie ile razy, a jeszcze teraz po tym jak mnie rzuciłeś, twierdząc, że to ja Ciebie zdradzam, ty jesteś już z Chanyeolem!
-Sehun! Przestań, przecież my się tylko przytulaliśmy.
-A ten pocałunek na koncercie, to co miało być!?- Nagle zapadła cisza.
-Co ?! Teraz mi nic nie powiesz ?!- Krzyczałem na niego.
Byłem wręcz na niego wściekły. Miałem ochotę go teraz pobić. Za te wszystkie dni kiedy mnie bu=ił, wyzywał. Dopiero teraz do mnie dotarło, jakim on jest człowiekiem. Tacy ludzie się nie zmieniają.
-Wiesz co Byun. Zrozumiałem, jakim ja musiałem być idiotą, żeby dać sobą tyle razy pomiatać.
Powiedziałem ostatnie słowa, po czym odwróciłem się na pięcie i poszedłem w przeciwną stronę. Całą drogę Chen szedł blisko mnie.
-Sehunnie, wszystko okey? Jakiś blady jesteś?
-Wydaje Ci się.
środa, 7 sierpnia 2013
Skaza 7#
Ten rozdział wyszedł dłuższy niż myślałam ^^ No,a le mam nadzieję, że wam się spodoba ^^ Czekam na wasze opinie w komentarzahch :D Miłego czytania.
Obudziłem się w salonie. Myślałem, że wczorajsze zdarzenia to tylko zły sen. Jednak moje myśli zostały rozwiane, jak tylko spojrzałem, na pozostałości po szklanym stoliku. Rozbite szkło, było dosłownie w całym salonie. Łzy same pchały mi się do oczu... Chyba je oskarżę o uporczywe nękania. Wstałem z kanapy, na której spałem i poszedłem po szufelkę i zmiotkę. Ktoś musiał posprzątać to szkło. Kiedy już wykonałem tą czynność, poszedłem do kuchni, żeby zrobić, dla mnie i dla Baekhyuna śniadanie. Wszystko było idealnie. Naleśniki były już na talerzach, sok pomarańczowy w szklankach, stół lśnił czystością. Teraz tylko zostało mi czekać, aż mój skarb się obudzi. Usiadłem przy stole. No cóż, długo to się nie naczekałem. Odwróciłem się w stronę schodów, po których schodził Baekhyun.
-Dzień dobry Hyung.- Powiedziałem radośnie, na co on spiorunował mnie grobowym spojrzeniem.
-Zrobiłem śniadanie.
-No i co?
-Nie zjesz ze mną?- Zapytałem smutną barwą głosu, próbując usilnie złapać z nim kontakt wzrokowy.
-Nie, zjem na mieście.- Powiedział i opuścił mieszkanie, trzaskając przy tym drzwiami.
Było mi bardzo przykro. Zawsze jedliśmy śniadanie razem, no chyba, że musiał gdzieś rano iść. Przymierzałem się, żeby ugryźć naleśnika, jednak ktoś zapukał do drzwi. Pierwsza myśl jaka mi przyszłą do głowy to taka, że to może być Baekhyun. Ale przecież on ma klucze, a drzwi się nie zatrzaskują. Nie chętnie wstałem od stołu. Podszedłem do drzwi i je otworzyłem. W progu stanął Kai.
-Hej Sehunnie.- Powiedział do mnie radośnie.
Ja wtuliłem się w niego, jakby był pluszowym misiem. Jongin, który nie za bardzo wiedział o co mi chodzi, odwzajemnił uścisk. Nie wiedziałem dlaczego się do niego przytuliłem. Po prostu potrzebowałem tego... Potrzebowałem wsparcia, żeby ktoś mnie przytulił, pogłaskał po głowie, powiedział, że wszystko się jakoś ułoży ... Ale ja sam już wątpiłem w to, ze będzie tak jak dawniej, pomiędzy mną, a Byunem. Wpuściłem Kaia do środka.
-Chcesz zjeść ze mną śniadanie?
-Nie dziękuję, jadłem przed chwilą, ale ty jedz.- Odpowiedział spokojnie.
Usiedliśmy przy stole. Jadłem naleśnika, przy czym ledwo, ledwo go w siebie "wcisnąłem".
-Sehunnie, co się stało z tym stolikiem?- Zapytał Jongin kiedy zobaczył szkło w worku na śmieci.
-Nic takiego.- Poczułem jak do moich oczu napływają łzy, kiedy sobie przypomniałem wczorajszy dzień.
Kai, chyba się domyślał co się stało.
-Sehunnie, nie możesz z nim zostać. Niedługo to ciebie tak będzie bił i co wtedy?
-Jongin, pomożesz mi?
-Pewnie. Jakoś to będzie Sehunnie.
-Ja już nie wytrzymuję.- Z moich oczu poleciał potok łez.
Jopngin podszedł do mnie i przytulił. Zaczął głaskać mnie uspokajająco po głowie. Właśnie tego mi było trzeba. Baekhyun potrafił tylko przepraszać. A nigdy te jego przeprosiny, nie zamieniały się w czyny. To były tylko słowa, które kiedyś mnie bardzo cieszyły. Po seksie, wszystko się zmieniło. Z bólem serca musiałem przyznać rację Chenowi i Kaiowi.
-Jongin ...
-Hmm?
-Ja nie chcę tu zostać.- Wychlipałem te słowa, w rękaw Jongina.
Jego reakcja była natychmiastowa. Poprosił mnie, żebym zaprowadził go do naszej sypialni. Stamtąd zabrałem swoje rzeczy, które spakowałem do torby. Kierowaliśmy się do wyjścia. Musiałem na chwile zniknąć, żeby to przemyśleć ... odpocząć. Staliśmy już przed drzwiami wejściowymi. Założyliśmy buty. Nadusiłem na klamkę, a za drzwiami stał Baekhyun. Zaczął mnie ogarniać strach. Byłam sparaliżowany.
-Co to ma kurwa być!- Krzyknął. Ja schowałem się za Kaia.
-Daj mu spokój Baekhyun! Nie dość, że znęcałeś się nade mną, to jeszcze nad nim! On ma Cię dosyć Byun, zrozum!- Kai stanął w mojej obronie.
-Już wiem o co chodzi.- Powiedział z pewnością siebie, Baekhyun.
-O co?- Zapytał, nic nie rozumiejąc, mój obrońca.
-Wy jesteście razem.
-Co?! Ciebie chyba powaliło Byun!?
-Więc to dlatego nie chciałeś się ze mną pieprzyć do końca- mówił teraz do mnie.- To dlatego? No odpowiedz !
-Byun ja Ciebie kocham- Powiedziałem, a z moich oczu poleciał kolejny strumień łez.
-Nie chcę na Ciebie patrzeć, brzydzę się tobą. Wyjdź stąd.
-Ale Byun...
-Wyjdź !!!!- Krzyknął, po czym wypchnął mnie z mieszkania, tak, że wylądowałem na zimnej posadzce. Jongin podszedł do mnie i pomógł mi wstać.
-Widzisz Sehunnie... On nad sobą nie panuje.
-Ale ja go kocham...
-Zastanów się, czy jakby on Cię kochał, to by Cię tak traktował?- Słowa Jongina, na prawdę trafiły do mnie.
Nie mogłem pozwolić, żeby mnie tak traktował. Wyszliśmy z budynku, w którym znajdowało się mieszkanie moje i Baekhyuna ... Baekhyuna. Zamierzałem iść na przystanek autobusowy, żeby pojechać do Suho i Kyungsoo.
-A gdzie ty idziesz?- Zapytał ze zdziwieniem Kai.
-Na przystanek autobusowy. Pojadę do Suho.
-Zapomnij, chodź, pojedziesz do mnie.- Zaproponował, a ja sam nie wiedziałem dlaczego się zgodziłem.
Wsiedliśmy do samochodu Jongina. Jechaliśmy w zupełnej ciszy. Czułem się skrępowany towarzystwem starszego. Wcześniej mu nie wierzyłem ... A raczej, nie chciałem uwierzyć, w to, że Baekhyun jest złym człowiekiem. Ale co ja mogłem poradzić na to, że go kocham. On jest najważniejszą osobą w moim życiu, bez niego ... ono nie ma sensu. Siedziałem na miejscu obok kierowcy. Na kolanach trzymałem torbę, którą nerwowo ściskałem dłomi. Kai najwidoczniej to zauważył.
-Sehunnie, nie denerwuj się tak. Wszystko będzie dobrze.- Powiedział, jednocześnie pokazując swoje śnieżnobiałe ząbki w uśmiechu.
-Hyung, może ja go przeproszę.
-Że co ?!?!- Kim aż stanął na poboczu.
-No co?
-Sehunnie, to on powinien Ciebie przepraszać, a nie ty jego. Jeżeli tego nie zrobi, to znaczy, że jest totalnym idiotą i na Ciebie nie zasługiwał.- Po słowach Jongina zrobiło mi się ciepło na serduszku.
Niespodziewanie on zbliżył swoją twarz do mojej. Patrzyłem w jego piękne oczy, a on w moje. Nie wiedziałem co się dzieje. Kai złączył nasze usta, w krótkim, ale fascynującym pocałunku. Moje oczy się rozszerzyły, w zdziwieniu. Jongin odsunął się ode mnie.
-Przepraszam, nie powinienem.- Powiedział dosyć szybko, po czym znów ruszyliśmy w drogę.
Całą ten czas myślałem o tym pocałunku. "Czy Kai coś do mnie czuje?" To pytanie nurtowało mnie przez całą drogę, aż do domu Jongina. Wysiedliśmy z samochodu. Poszliśmy pod dom, a Kai otworzył mi drzwi. "Co to ma być? Przecież nie jestem dziewczyną! Nie musi mi otwierać drzwi!". Skarciłem go w myślach. Przekroczyłem próg jego domu i poczułem jak uchodzi ze mnie cały ciężar. Czułem się ... wolny (?) Chyba tak można było nazwać stan, w którym się znajdowałem. Uwolniłem się od Baekhyuna, ale pytanie "Na jak długo?". Jongin zrobił spaghetti. Zjedliśmy, obejrzeliśmy film, rozmawialiśmy i nim się obejrzeliśmy, a już była 22:00.
-Jongin ...
-Hmm.
-Trochę mi nie zręcznie o to pytać ...
-Pytaj.
-Gdzie będę spał?
-Boże, zapomniałem. Chodź pokażę Ci mój pokój.- Weszliśmy do pokoju Kaia.
Był dosyć duży. Kai najwidoczniej lubił czarny kolor. Jedna ściana była właśnie w tym kolorze, tak samo jak pościel, biurko, dywan. Byłem w lekkim szoku, ponieważ ubierał się w dosyć barwne kolory. W jego pokoju zauważyłem też dwa łóżka. "Czyli będziemy spali w jednym pokoju?".
-Ty będziesz pał na tym łóżku.- Wskazał na idealnie zaścielone łóżko. Oczywiście pościel była czarna.
-Tam jest łazienka.- Wskazał na brązowe drzwi po prawej stronie.- Jakbyś chciał wziąć prysznic.
-Dziękuję.
-Nie ma za co.
-Jest. Jako jedyny mi pomogłeś, mimo, że wcześniej Cię odrzucałem od siebie. Przepraszam.
-Już spokojnie Sehunnie. Jest ok.- Podszedł do mnie i mnie przytulił.
Wziąłem swoją piżamę, i skierowałem się do łazienki. No cóż, oczywiście moje przeczucia co do koloru łazienki okazały się trafne. Jednak tylko w połowie. Podłoga była biała, a ściany czarne. Jednak mimo to, było tam całkiem przytulnie. Po lewej stronie stała wanna, a po prawej stronie, prysznic. Położyłem piżamę na krześle obok kabiny prysznicowej. Rozebrałem się do rosołu i wszedłem do środka. Niestety zapomniałem o żelu pod prysznic. Stwierdziłem, że Jongin się nie obrazi, jak pożyczę trochę od niego. Kiedy skończyłem się myć, wyszedłem z kabiny. Jednak nie zapomniałem tylko o żelu pod prysznic. Nie wziąłem ze sobą ręcznika. "No to pięknie" Załamany, własną głupotą, postanowiłem zawołać Kaia.
-Jongin-ah!
-Sehunnie, wszystko ok?
-No, nie do końca.
-A co się dzieje?
-Hyung, masz może jakiś ręcznik?- Zapytałem i usłyszałem z za drzwi cichy chichot.
-To nie jest śmieszne!- Krzyknąłem na niego, przy czym sam się zaśmiałem.
Teraz usłyszałem jak Kai wybuchnął śmiechem, a zaraz po nim ja. Nagle śmiech ucichł. Chciałem krzyknąć po Kaia, jednak drzwi do łazienki się otworzyły.
-Jongin!- Krzyknąłem, kiedy Kai wszedł do środka, a ja byłem kompletnie nagi.
-No co?- Zapytał uśmiechając się przy tym.
Podał mi ręcznik, a ja szybko się owinąłem. Kim nie przestawał się na mnie patrzyć. Po chwili jego wyraz twarzy zmienił się z uśmiechniętej, w przesiąkniętą smutkiem.
-Co się stało?
-To ja powinienem o to zapytać.- Odpowiedział, po czym wskazał na moje ciało.
-Skąd tu tyle siniaków? Nie chce mi się wierzyć, że to Baekhyun.- Spuściłem głowę. Nie wiedziałem, czy mam mu powiedzieć prawdę.
-Sehunnie...
-Kai, muszę Ci coś powiedzieć.
-To mów.
-A mogę się chociaż ubrać. Idź do pokoju, zaraz przyjdę i Ci wszystko opowiem.- Kai posłusznie wyszedł z łazienki zamykając za sobą drzwi.
Zastanawiałem się jak mam mu to powiedzieć. W jaki sposób. Wiem jedno, nie mogę powiedzieć prawdy. Nie mogę. Ubrałem się, wymyślając, jakieś sensowne wytłumaczenie, wyszedłem z łazienki.
-To jak, powiesz mi?
-Spadłem ze schodów.
-A byłeś z tym u lekarza?
-Tak, parę siniaków, nic takiego.
-Aha, jesteś głodny?
-Nie.
-Na pewno?
-Tak. Możemy iść już spać?
-Pewnie.- Odpowiedział Jongin, po czym zgasił światło.
Położyłem się do "swojego" łóżka. Tak się cieszyłem, że mi uwierzył w tą, jakże banalną wymówkę. Już prawie zasypiałem, kiedy zaczęło mi burczeć w brzuchu. Złapałem się za niego i w myślach modliłem się, żeby Kai nie wstał. Niestety, moje modły się nie spełniły.
-A mówiłeś, że nie jesteś głodny.- Kai wstał z łóżka zapalając światło.- Chodź do kuchni, zrobię Ci coś do jedzenia.
Poszliśmy do kuchni. Tam Hyung przygotował dla mnie kanapki z serem, szynką, sałatą i papryką. To było pycha. Kiedy już zjadłem poszliśmy do pokoju. Położyłem się na "swoim" łóżku, a Kai na swoim, i zasnęliśmy. Zerwałem się do siadu, kiedy usłyszałem głośny grzmot. Strasznie bałem się burzy. Światło piorunów, oświetlał cało pomieszczenie. Do moich oczu napłynęły łzy. W takich chwilach przytulałem się do Byuna, a teraz. Go nie ma. Było mi strasznie smutno. Nagle poczułem jak czyjeś ręce oplatają mnie od tyłu.
-Sehunnie, nie bój się. Jestem tutaj.- Odwróciłem się i wtuliłem w Jongina.
-Hyung, mogę z tobą spać?- Zadałem pytanie, a Kai wpakował się pod moją kołdrę.
Wtuleni w siebie zasnęliśmy.
CDN
poniedziałek, 5 sierpnia 2013
Skaza 6#
Dobra ... Ten rozdział wyszedł max krótki, ale to dlatego, że planuję coś na prawdę mega w 7#, którą wstawię MOŻE za dwa dni ^^ A na razie zapraszam na 6#. Myślę, że wam się spodoba. Miłego czytania.
Obudziłam się leżąc w łóżku. Bolała mnie głowa i nie tylko. Bolały mnie też dolne partie ciała. Odwróciłem się wprawą stronę. Nie było nikogo. Z trudem wstałem z łóżka i zszedłęm po schodach do kuchni. Tam siedział Baekhyun. Podszedłem do niego i chciałem złożyć na jego policzku delikatny pocałunek. Jednak on mnie odsunął.
-Dzień dobry Hyung.- Powiedziałem radośnie do Byuna.
-Hej- Odpowiedział chłodno.
-O której będziesz Hyung?
-Co cię to obchodzi- Odpowiedział obojętnie i wstał od stołu.
Baekhyun wyszedł z domu, tym samym zostawiając mnie w nim samego. Nie rozumiałem jego zachowania.
~Baekhyun~
Wyszedłem z mieszkania. Wiedziałem, że po seksie z Sehunem, cały czar minie. No, ale cóż ... jakoś delikatnie muszę zakończyć tą znajomość. Doszedłem do sali prób, w której był Chanyeol.
-Hej kocie- Podszedł do mnie i złożył namiętny pocałunek na moich ustach.
-Hej. Jesteśmy sami?
-Tak.
Kiedy usłyszałem odpowiedź, złapałem Parka za tyłek. On się uśmiechnął, jednocześnie wiedząc o co mi chodzi. Zaczęliśmy wymieniać się pocałunkami. Yeol wziął mnie na ręce i ułożył na kanapie, pod ścianą. Chanyeol zawisł nade mną. On jest jedyną osobą, której pozwalałem być na górze. Włożyłem dłonie pod jego koszulkę. W ekspresowym tempie ją zdjąłem. On uczynił to samo z moją.
-Yhmm ... Beaki ... -Chanyeol mruczał w moich ustach, kiedy zacząłem ocierać się udem o jego męskość.
Rozpiąłem rozporek od jego spodni i spuściłem je, aż do kolan. Potem zrobiłem to samo z bokserkami. Ująłem swoimi palcami jego męskość, powoli ją masturbując. Yeol, zaczął wzdychać jeszcze bardziej. Odkleiliśmy się od siebie. Park zdjął całkowicie spodnie z bokserkami. Po czym, zrobił to samo z moją garderobą. Położył moje nogi, na swoich ramionach i wszedł we mnie powoli. Nie byłem przyzwyczajony do tego uczucia. Przeważnie to ja wchodziłem w kogoś. Skrzywiłem się kiedy poczułem dyskomfort. Chanyeol zaczął mnie masować po brzuchu po czym, ujął moja męskość w swoją dłoń, i zaczął powoli nią poruszać. Momentalnie dyskomfort zniknął. Park zaczął się we mnie poruszać coraz szybciej, do momentu, aż zaczął mnie rżnąć. Przed moimi oczami pojawił się obraz minionej nocy z Sehunem. Dlaczego myślałem o nim, podczas seksu z Chanyeolem. Doszedłem w dłoni Yaola, a po chwili poczułem, jak jego sperma wypełnia mnie od środka. Opadł na mnie. Obaj ciężko oddychaliśmy.
-Zrobiłeś to?- Zadał mi pytanie.
-Co?
-Zerwałeś z Sehunem?
-Jeszcze nie.
-A kiedy to zrobisz?
-Nie wiem. Kocie, to nie jest takie proste.
-Rozumiem Cię, ale ja nie chcę być tym drugim. To ja chcę się budzić obok ciebie.
-Wiem Yaolee.
Ucałowałem go w policzek po czym wpadłem na genialny pomysł. Przypomniało mi się jak Sehun wczoraj powiedział, że dzisiaj ma gdzieś jechać i nie wróci na noc. Jako, że jestem liderem mojego zespołu, odwołałem próbę. Wiem, ze to nie jest zyt mądre, odwoływać próbę dzień przed występem, no ale cóż. Zaprosiłem Chanyeola do mnie. Bez zbędnych oporów, Yeol się zgodził. Przekroczyliśmy prób mojego ... i Sehuna mieszkania. Od razu skierowaliśmy się do sypialni. Weszliśmy tam, a Chan rzucił mnie na łóżko z wielkim zacieszem na twarzy. Zawisł nade mną, jednak postanowiłem, że tym razem ja przejmę kontrolę. Obróciłem nas tak, że teraz to ja byłem na górze. Całowaliśmy się aż do utraty tchu. Już mieliśmy pozbywać się garderoby, gdy nagle.
-Hyung! Już jestem!- Usłyszeliśmy krzyk dobiegający z dołu. To był Sehun., Odskoczyliśmy od siebie jak oparzeni. Szybko poprawiłem łóżko i zeszliśmy na dół.
-Hej Chanyeol.- Powiedział Sehun.
-Cześć- Odpowiedział krótko Chanyeol.
-Może zostaniesz z nami ... -Sehun nie dokończył swojej wypowiedzi, ponieważ Park przeszedł obok niego szturchając go przy tym ramieniem. Wyszedł trzaskając drzwiami.
-Hyung ... pokłóciliście się? Coś nie tak w zespole?
-Co Coię to kurwa obchodzi! -Krzyknąłem na niego.
Kiedy zobaczyłem w jego oczach strach, nie chciałęm dalej na niego patrzeć, bo wiedziałem, że w tedy jeszcze bardziej, nie będę w stanie z nim zerwać. Jednak tego nie zrobiłem. Obróciłem się na pięcie i poszedłem do salonu.
~Sehun~
Znowu się zaczęło. Po moim pierwszym razie, który przeżyłem z Baekhyunem ... on się zmienił. Może dlatego nie chciał, żebyśmy to robili? Nie wiem, już nic nie wiem. Podszedłem do niego i usiadłem obok. Chciałem się w niego wtulić, ale mnie odsunął.
-Hyung, co się dzieję? Od samego rana jesteś jakiś ... inny? To przez to, że w nocy nie dokończyliśmy?
Zadałem pytania, a on wkurzony poderwał się z kanapy. Nie wiedziałem co się dzieje. Kopnął w szklany stolik tak, że uderzając w ścianę się rozbił. Przeraziłem się. Siedziałem na kanapie zupełnie nic nie rozumiejąc.
-Tak kurwa! To przez to! Najpierw jęczysz jak zawodowa kurwa, a potem, nagle Ci się odmienia!- Wykrzyczał mi w twarz.
Ledwo hamowałem łzy. Dlaczego on zawsze na mnie krzyczy? Nie lubię jak tak robi.
-Dzisiaj śpisz w salonie.- Powiedział do mnie stanowczo.
Skuliłem się na kanapie, płacząc cichutko w poduszkę. Chciałem mu powiedzieć coś bardzo ważnego. No,a le kto wie ... może by nie zrozumiał? Po kilku minutach odpłynąłem w krainę snów.
CDN.
Subskrybuj:
Posty (Atom)