Ten rozdział wyszedł dłuższy niż myślałam ^^ No,a le mam nadzieję, że wam się spodoba ^^ Czekam na wasze opinie w komentarzahch :D Miłego czytania.
Obudziłem się w salonie. Myślałem, że wczorajsze zdarzenia to tylko zły sen. Jednak moje myśli zostały rozwiane, jak tylko spojrzałem, na pozostałości po szklanym stoliku. Rozbite szkło, było dosłownie w całym salonie. Łzy same pchały mi się do oczu... Chyba je oskarżę o uporczywe nękania. Wstałem z kanapy, na której spałem i poszedłem po szufelkę i zmiotkę. Ktoś musiał posprzątać to szkło. Kiedy już wykonałem tą czynność, poszedłem do kuchni, żeby zrobić, dla mnie i dla Baekhyuna śniadanie. Wszystko było idealnie. Naleśniki były już na talerzach, sok pomarańczowy w szklankach, stół lśnił czystością. Teraz tylko zostało mi czekać, aż mój skarb się obudzi. Usiadłem przy stole. No cóż, długo to się nie naczekałem. Odwróciłem się w stronę schodów, po których schodził Baekhyun.
-Dzień dobry Hyung.- Powiedziałem radośnie, na co on spiorunował mnie grobowym spojrzeniem.
-Zrobiłem śniadanie.
-No i co?
-Nie zjesz ze mną?- Zapytałem smutną barwą głosu, próbując usilnie złapać z nim kontakt wzrokowy.
-Nie, zjem na mieście.- Powiedział i opuścił mieszkanie, trzaskając przy tym drzwiami.
Było mi bardzo przykro. Zawsze jedliśmy śniadanie razem, no chyba, że musiał gdzieś rano iść. Przymierzałem się, żeby ugryźć naleśnika, jednak ktoś zapukał do drzwi. Pierwsza myśl jaka mi przyszłą do głowy to taka, że to może być Baekhyun. Ale przecież on ma klucze, a drzwi się nie zatrzaskują. Nie chętnie wstałem od stołu. Podszedłem do drzwi i je otworzyłem. W progu stanął Kai.
-Hej Sehunnie.- Powiedział do mnie radośnie.
Ja wtuliłem się w niego, jakby był pluszowym misiem. Jongin, który nie za bardzo wiedział o co mi chodzi, odwzajemnił uścisk. Nie wiedziałem dlaczego się do niego przytuliłem. Po prostu potrzebowałem tego... Potrzebowałem wsparcia, żeby ktoś mnie przytulił, pogłaskał po głowie, powiedział, że wszystko się jakoś ułoży ... Ale ja sam już wątpiłem w to, ze będzie tak jak dawniej, pomiędzy mną, a Byunem. Wpuściłem Kaia do środka.
-Chcesz zjeść ze mną śniadanie?
-Nie dziękuję, jadłem przed chwilą, ale ty jedz.- Odpowiedział spokojnie.
Usiedliśmy przy stole. Jadłem naleśnika, przy czym ledwo, ledwo go w siebie "wcisnąłem".
-Sehunnie, co się stało z tym stolikiem?- Zapytał Jongin kiedy zobaczył szkło w worku na śmieci.
-Nic takiego.- Poczułem jak do moich oczu napływają łzy, kiedy sobie przypomniałem wczorajszy dzień.
Kai, chyba się domyślał co się stało.
-Sehunnie, nie możesz z nim zostać. Niedługo to ciebie tak będzie bił i co wtedy?
-Jongin, pomożesz mi?
-Pewnie. Jakoś to będzie Sehunnie.
-Ja już nie wytrzymuję.- Z moich oczu poleciał potok łez.
Jopngin podszedł do mnie i przytulił. Zaczął głaskać mnie uspokajająco po głowie. Właśnie tego mi było trzeba. Baekhyun potrafił tylko przepraszać. A nigdy te jego przeprosiny, nie zamieniały się w czyny. To były tylko słowa, które kiedyś mnie bardzo cieszyły. Po seksie, wszystko się zmieniło. Z bólem serca musiałem przyznać rację Chenowi i Kaiowi.
-Jongin ...
-Hmm?
-Ja nie chcę tu zostać.- Wychlipałem te słowa, w rękaw Jongina.
Jego reakcja była natychmiastowa. Poprosił mnie, żebym zaprowadził go do naszej sypialni. Stamtąd zabrałem swoje rzeczy, które spakowałem do torby. Kierowaliśmy się do wyjścia. Musiałem na chwile zniknąć, żeby to przemyśleć ... odpocząć. Staliśmy już przed drzwiami wejściowymi. Założyliśmy buty. Nadusiłem na klamkę, a za drzwiami stał Baekhyun. Zaczął mnie ogarniać strach. Byłam sparaliżowany.
-Co to ma kurwa być!- Krzyknął. Ja schowałem się za Kaia.
-Daj mu spokój Baekhyun! Nie dość, że znęcałeś się nade mną, to jeszcze nad nim! On ma Cię dosyć Byun, zrozum!- Kai stanął w mojej obronie.
-Już wiem o co chodzi.- Powiedział z pewnością siebie, Baekhyun.
-O co?- Zapytał, nic nie rozumiejąc, mój obrońca.
-Wy jesteście razem.
-Co?! Ciebie chyba powaliło Byun!?
-Więc to dlatego nie chciałeś się ze mną pieprzyć do końca- mówił teraz do mnie.- To dlatego? No odpowiedz !
-Byun ja Ciebie kocham- Powiedziałem, a z moich oczu poleciał kolejny strumień łez.
-Nie chcę na Ciebie patrzeć, brzydzę się tobą. Wyjdź stąd.
-Ale Byun...
-Wyjdź !!!!- Krzyknął, po czym wypchnął mnie z mieszkania, tak, że wylądowałem na zimnej posadzce. Jongin podszedł do mnie i pomógł mi wstać.
-Widzisz Sehunnie... On nad sobą nie panuje.
-Ale ja go kocham...
-Zastanów się, czy jakby on Cię kochał, to by Cię tak traktował?- Słowa Jongina, na prawdę trafiły do mnie.
Nie mogłem pozwolić, żeby mnie tak traktował. Wyszliśmy z budynku, w którym znajdowało się mieszkanie moje i Baekhyuna ... Baekhyuna. Zamierzałem iść na przystanek autobusowy, żeby pojechać do Suho i Kyungsoo.
-A gdzie ty idziesz?- Zapytał ze zdziwieniem Kai.
-Na przystanek autobusowy. Pojadę do Suho.
-Zapomnij, chodź, pojedziesz do mnie.- Zaproponował, a ja sam nie wiedziałem dlaczego się zgodziłem.
Wsiedliśmy do samochodu Jongina. Jechaliśmy w zupełnej ciszy. Czułem się skrępowany towarzystwem starszego. Wcześniej mu nie wierzyłem ... A raczej, nie chciałem uwierzyć, w to, że Baekhyun jest złym człowiekiem. Ale co ja mogłem poradzić na to, że go kocham. On jest najważniejszą osobą w moim życiu, bez niego ... ono nie ma sensu. Siedziałem na miejscu obok kierowcy. Na kolanach trzymałem torbę, którą nerwowo ściskałem dłomi. Kai najwidoczniej to zauważył.
-Sehunnie, nie denerwuj się tak. Wszystko będzie dobrze.- Powiedział, jednocześnie pokazując swoje śnieżnobiałe ząbki w uśmiechu.
-Hyung, może ja go przeproszę.
-Że co ?!?!- Kim aż stanął na poboczu.
-No co?
-Sehunnie, to on powinien Ciebie przepraszać, a nie ty jego. Jeżeli tego nie zrobi, to znaczy, że jest totalnym idiotą i na Ciebie nie zasługiwał.- Po słowach Jongina zrobiło mi się ciepło na serduszku.
Niespodziewanie on zbliżył swoją twarz do mojej. Patrzyłem w jego piękne oczy, a on w moje. Nie wiedziałem co się dzieje. Kai złączył nasze usta, w krótkim, ale fascynującym pocałunku. Moje oczy się rozszerzyły, w zdziwieniu. Jongin odsunął się ode mnie.
-Przepraszam, nie powinienem.- Powiedział dosyć szybko, po czym znów ruszyliśmy w drogę.
Całą ten czas myślałem o tym pocałunku. "Czy Kai coś do mnie czuje?" To pytanie nurtowało mnie przez całą drogę, aż do domu Jongina. Wysiedliśmy z samochodu. Poszliśmy pod dom, a Kai otworzył mi drzwi. "Co to ma być? Przecież nie jestem dziewczyną! Nie musi mi otwierać drzwi!". Skarciłem go w myślach. Przekroczyłem próg jego domu i poczułem jak uchodzi ze mnie cały ciężar. Czułem się ... wolny (?) Chyba tak można było nazwać stan, w którym się znajdowałem. Uwolniłem się od Baekhyuna, ale pytanie "Na jak długo?". Jongin zrobił spaghetti. Zjedliśmy, obejrzeliśmy film, rozmawialiśmy i nim się obejrzeliśmy, a już była 22:00.
-Jongin ...
-Hmm.
-Trochę mi nie zręcznie o to pytać ...
-Pytaj.
-Gdzie będę spał?
-Boże, zapomniałem. Chodź pokażę Ci mój pokój.- Weszliśmy do pokoju Kaia.
Był dosyć duży. Kai najwidoczniej lubił czarny kolor. Jedna ściana była właśnie w tym kolorze, tak samo jak pościel, biurko, dywan. Byłem w lekkim szoku, ponieważ ubierał się w dosyć barwne kolory. W jego pokoju zauważyłem też dwa łóżka. "Czyli będziemy spali w jednym pokoju?".
-Ty będziesz pał na tym łóżku.- Wskazał na idealnie zaścielone łóżko. Oczywiście pościel była czarna.
-Tam jest łazienka.- Wskazał na brązowe drzwi po prawej stronie.- Jakbyś chciał wziąć prysznic.
-Dziękuję.
-Nie ma za co.
-Jest. Jako jedyny mi pomogłeś, mimo, że wcześniej Cię odrzucałem od siebie. Przepraszam.
-Już spokojnie Sehunnie. Jest ok.- Podszedł do mnie i mnie przytulił.
Wziąłem swoją piżamę, i skierowałem się do łazienki. No cóż, oczywiście moje przeczucia co do koloru łazienki okazały się trafne. Jednak tylko w połowie. Podłoga była biała, a ściany czarne. Jednak mimo to, było tam całkiem przytulnie. Po lewej stronie stała wanna, a po prawej stronie, prysznic. Położyłem piżamę na krześle obok kabiny prysznicowej. Rozebrałem się do rosołu i wszedłem do środka. Niestety zapomniałem o żelu pod prysznic. Stwierdziłem, że Jongin się nie obrazi, jak pożyczę trochę od niego. Kiedy skończyłem się myć, wyszedłem z kabiny. Jednak nie zapomniałem tylko o żelu pod prysznic. Nie wziąłem ze sobą ręcznika. "No to pięknie" Załamany, własną głupotą, postanowiłem zawołać Kaia.
-Jongin-ah!
-Sehunnie, wszystko ok?
-No, nie do końca.
-A co się dzieje?
-Hyung, masz może jakiś ręcznik?- Zapytałem i usłyszałem z za drzwi cichy chichot.
-To nie jest śmieszne!- Krzyknąłem na niego, przy czym sam się zaśmiałem.
Teraz usłyszałem jak Kai wybuchnął śmiechem, a zaraz po nim ja. Nagle śmiech ucichł. Chciałem krzyknąć po Kaia, jednak drzwi do łazienki się otworzyły.
-Jongin!- Krzyknąłem, kiedy Kai wszedł do środka, a ja byłem kompletnie nagi.
-No co?- Zapytał uśmiechając się przy tym.
Podał mi ręcznik, a ja szybko się owinąłem. Kim nie przestawał się na mnie patrzyć. Po chwili jego wyraz twarzy zmienił się z uśmiechniętej, w przesiąkniętą smutkiem.
-Co się stało?
-To ja powinienem o to zapytać.- Odpowiedział, po czym wskazał na moje ciało.
-Skąd tu tyle siniaków? Nie chce mi się wierzyć, że to Baekhyun.- Spuściłem głowę. Nie wiedziałem, czy mam mu powiedzieć prawdę.
-Sehunnie...
-Kai, muszę Ci coś powiedzieć.
-To mów.
-A mogę się chociaż ubrać. Idź do pokoju, zaraz przyjdę i Ci wszystko opowiem.- Kai posłusznie wyszedł z łazienki zamykając za sobą drzwi.
Zastanawiałem się jak mam mu to powiedzieć. W jaki sposób. Wiem jedno, nie mogę powiedzieć prawdy. Nie mogę. Ubrałem się, wymyślając, jakieś sensowne wytłumaczenie, wyszedłem z łazienki.
-To jak, powiesz mi?
-Spadłem ze schodów.
-A byłeś z tym u lekarza?
-Tak, parę siniaków, nic takiego.
-Aha, jesteś głodny?
-Nie.
-Na pewno?
-Tak. Możemy iść już spać?
-Pewnie.- Odpowiedział Jongin, po czym zgasił światło.
Położyłem się do "swojego" łóżka. Tak się cieszyłem, że mi uwierzył w tą, jakże banalną wymówkę. Już prawie zasypiałem, kiedy zaczęło mi burczeć w brzuchu. Złapałem się za niego i w myślach modliłem się, żeby Kai nie wstał. Niestety, moje modły się nie spełniły.
-A mówiłeś, że nie jesteś głodny.- Kai wstał z łóżka zapalając światło.- Chodź do kuchni, zrobię Ci coś do jedzenia.
Poszliśmy do kuchni. Tam Hyung przygotował dla mnie kanapki z serem, szynką, sałatą i papryką. To było pycha. Kiedy już zjadłem poszliśmy do pokoju. Położyłem się na "swoim" łóżku, a Kai na swoim, i zasnęliśmy. Zerwałem się do siadu, kiedy usłyszałem głośny grzmot. Strasznie bałem się burzy. Światło piorunów, oświetlał cało pomieszczenie. Do moich oczu napłynęły łzy. W takich chwilach przytulałem się do Byuna, a teraz. Go nie ma. Było mi strasznie smutno. Nagle poczułem jak czyjeś ręce oplatają mnie od tyłu.
-Sehunnie, nie bój się. Jestem tutaj.- Odwróciłem się i wtuliłem w Jongina.
-Hyung, mogę z tobą spać?- Zadałem pytanie, a Kai wpakował się pod moją kołdrę.
Wtuleni w siebie zasnęliśmy.
CDN
Zajebisteeeee *o* Razem z bitcheesoo jesteśmy zachwycone :). Myślę, że Sehun w końcu będzie kochany i zwiąże się z Kaiem :]].
OdpowiedzUsuńOni są tacy słodcy razem ^^.
Pozdrawiamy i życzymy dalszej weny :**.
@oczojeb & @LoveStoryyxp
Słodkie i trochę smutne.
OdpowiedzUsuńKocham ten chwilowy stan rzeczy! Ale on ma powiedzieć Kaiowi PRAWDĘ. xD
taionnoakarigazette.blogspot.com
Wyczuwam słodkie SeKai, mrrrr :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :) Podoba mi sie to jak piszesz, niedawno znalazłam tą strone a już odwiedzam ją codziennie żeby sprawdzić czy jest jakaś nowa notka :) Fajny fanfiction naprawde :P Czekam na kolejny rozdział i mam nadzieje że pojawi sie dość szybko :*** Życzę weny :D
OdpowiedzUsuńJaaajć... :D Rozdział cudowny <33
OdpowiedzUsuńNie wiem co napisać masz jeszcze....
Czekam na więcej :*
HWAITING !!!