niedziela, 9 czerwca 2013

9# The End :'(

No i niestety, tak wyszło, że to ostatni rozdział "Replay". Miłego czytania ^^ Opinie możecie zostawiać w komentarzach :)


Siedzieliśmy w salonie. Dopiero teraz mnie olśniło, że musimy pojechać do szpitala. Nie mogę pozwolić na to, żeby Taemin był sam jak się obudzi. Spojrzałem na Jonghyuna. Siedział na fotelu, ze łzami w oczach. Wcześniej krzyczał na Taesuna, ale chyba mu odpuścił.
-Chłopaki. – zacząłem – jedziemy do szpitala! – zakomunikowałem i ruszyłem w stronę drzwi. Każdy powtórzył moją czynność. Wsiedliśmy do vana, a nasz menager zawiózł nas do szpitala.


***



Usiedliśmy przed białymi drzwiami. W środku znajdowała się sala, na której leżał Taemin. Nienawidzę szpitali. Wszystko jest w takich zimnych barwach. Unoszący się w powietrzu „zapach” przeróżnych leków. Ci wszyscy chorzy ludzie, otaczający cię z każdej strony. To okropne. Aż samemu można się nabawić jakieś choroby. Z za drzwi, co róż ktoś wychodził. Oczywiście, tak się spieszyli, że nikt nam nic nie chciał powiedzieć. Jonghyun już nie wytrzymywał nerwowo. Wyszedł z szpitala. Martwiłem się o niego, więc poszedłem za nim.
-Jonghyun! Gdzie idziesz? – Zapytałem, jednocześnie stając i opierając ręce na kolanach. Trochę się zmęczyłem, bo Jonghyun ma takie tępo, że musiałem biec.
-Minho…A jak on nie przeżyje? – Zapytał.
-Nawet tak nie myśl. Przeżyje! – Podszedłem do niego i go przytuliłem. Obaj potrzebowaliśmy wsparcia. Kim rozpłakał się jak małe dziecko, które straciło ulubioną zabawkę. Właśnie… Konkretnie to ja nie wiem, kim jest dla niego Taemin. Może to tylko zauroczenie? Ale przecież by tak nie histeryzował. Wtulał się we mnie, co raz mocniej, przez co brakowało mi już tchu. Odsunąłem go od siebie.
-Jonghyun, muszę ci coś powiedzieć.


***



Wróciliśmy już do szpitala. Zauważyłem, że lekarz rozmawia z Jinkim i Kibumem. Podbiegliśmy do nich.
-Więc…Chłopak ma złamaną rękę i żebra. Ale to się w miarę szybko zagoi. Złamania nie są aż tak groźne. Ma wstrząs mózgu. Przez co zostanie u nas trochę na obserwacji. Martwi mnie jedna rzecz.
-Jaka? – Zapytał Key.
-Ma on na ciele różne siniaki, które nie są wcale spowodowane tym upadkiem. – Spojrzeliśmy po sobie. Wiedzieliśmy o co chodzi, jednak żaden z nas nie wyrywał się, do tego, żeby powiedzieć prawdę.
-I jest jeszcze jedno. Chłopak ma ślady po gwałceniu, będę musiał to zgłosić na policję. – Przeraziłem się.
-Możemy do niego wejść? – Zapytał Jonghyun.
-Na razie nie, gdyż jest u niego brat. – Taesun? Kiedy on tam wszedł?


***
-Taemin…Przepraszam. – Taesun mówił do mnie spokojnym głosem. Zupełnie tak jak kiedyś. Wyjaśnił mi wszystko. Nie mogłem się z tym pogodzić. Zostawia mnie? On nie może mi tego zrobić!
-Wyjdź…- Był zszokowany moim słowem.
-Ale Taemin…
-Powiedziałem wyjdź! – Aż się poderwałem do siadu. Chłopak wstał i spełnił moją prośbę. Wyszedł. Pielęgniarka podeszła do mnie, po tym jak usłyszała moje wraszki.
-Wszystko w porządku?
-Tak. – Odpowiedziałem oschle. Kobieta odeszła. Za miast niej obok mojego łóżka pojawił się lekarz.
-Taemin, mam do ciebie pytanie. Czy ty bierzesz narkotyki? – Zdziwiłem się. Oczywiście odpowiedziałem „nie”. Mężczyzna wyszedł. Drzwi do Sali, w której leże otworzyły się. W nich staną Minho.
-Wyjdź…. – Jeszcze dobrze nie wszedł, a ja już go wyganiam.
-Taemin…- Ta ciepła barwa głosu. Ten miły Choi Minho… Brakowało mi go. Usiadł na krześle, obok mojego łóżka. Spojrzał mi w oczy, a ja jemu. Naprawdę za nim tęskniłem.
-Przepraszam…Bo ja…wiem dlaczego chudłeś. – Zamurowało mnie.
-To mi powiedz. – Odezwałem się do niego. Ten zaczął miętosić kołdrę.
-Bo…ja chciałem się na tobie zemścić za Taesuna i …. Dosypywałem ci do jedzenia narkotyki. Dlatego chudłeś, byłeś głodny…Bolał cię brzuch. – Nie wiedziałem co mam powiedzieć. Słuchałem go uważnie i aż nie dowierzałem w jego słowa.
-Ty idioto…. Mogłeś mnie zaćpać na śmierć!!!! – Nie panowałem nad sobą.
-Przepraszam.
-W dupie mam to twoje przepraszam!!! Wypierdalaj, bo zaraz cię zabije!!!
-Taeś…
-Głuchy jesteś!!! – Co się ze mną dzieje? Pierwszy raz w życiu, odzywam się w ten sposób do kogoś. Jest mi wstyd. Minho wyszedł. Odłączyłem wszystkie urządzenia, jakie miałem do siebie przyczepione. Wstałem i wyszedłem na korytarz. Na krzesłach, które były przed samymi drzwiami, siedzieli wszyscy. Cała piątka. Wszyscy, prócz Jinkiego, płakali. Kiedy otworzyłem drzwi, poczułem na sobie ich spojrzenia. Kibum podleciał do mnie i złapał w pasie. Jakby się bał, że zaraz się wywalę, bądź zemdleję.
-Minnie, wszystko w porządku? Powinieneś leżeć w łóżku! – Mówił do mnie Jonghyun. Kiedy spojrzałem na jego oczy. Myślałem, że ja też zaraz się rozpłaczę. Były zapuchnięte, a w środku, wciąż siedziały łzy. Podszedłem do niego i się przytuliłem.
-Przepraszam…Tak bardzo cię przepraszam. – Chlipał mi w ramię.
-Wybaczam ci. – Te dwa słowa wywołały u niego napad euforii. – Wybaczam wam wszystkim. – Spojrzałem po każdej twarzy. Wszyscy wstali i podeszli  do mnie i Jonga. Nasz sweetaśny pet Mouse znowu jest cały xD. No, z wyjątkiem Taesuna, który wyjeżdzą do wojska. Zaczęliśmy się śmiać, bo Onew-hyung, zaczął opowiadać swoje przeżycie z kurczakiem. Że mu upadł na ziemię. To było takie smutne. Nagle….Upadłem.


***



Staliśmy i śmialiśmy się, kiedy nagle, Taemin upadł. Nie wiedzieliśmy co się dzieje. Kibum pobiegł po lekarza. Jonghyun zaczął klepać Minniego po twarzy, żeby się ocknął. I nic. Przyszedł lekarz z łóżkiem. Położyli Taemina, na nim i zawieźli na salę. Przez okienko w drzwiach widzieliśmy jak go reanimują. To było straszne. Każdy z nas histeryzował. Spojrzeliśmy na monitor pracy serca. Była jedna długa kreska. Lekarze nie przestawali go reanimować. Nagle, na ekranie pojawiły się zygzaki. Tael otworzył oczy.


***
3 lata później


-Zaraz wchodzicie! – Usłyszeliśmy głos menagera. Już za chwilę odbędzie się nasz koncert, promujący nasz nowy singiel „Whyu so serious”. Każdego rozwalała energia od środka. Mieliśmy wychodzić, kiedy Taemin się zatrzymał.
-Minnie? Co się dzieje? – Nic nie odpowiedział. Odwróciliśmy się, a za nami stał Taesun. Taemin podbiegł do niego i rzucił mu się na szyję. Jonghyun podszedł do Minniego i odciągnął go od brata.
-Sorki Taesun, ale musimy już iść.
-Jasne. – Odpowiedział, a Jong objął swojego chłopaka ramieniem. Występ się udał…Mało powiedziane. Wyszedł genialnie. Wszyscy piszczeli, jak tylko nas zobaczyli.


The End ^^

5 komentarzy:

  1. Hmmm... sama nie wiem co mam napisać.... :( Wielka szkoda, że już koniec :'( Rozdział mimo, że ostatni to wyszedł Ci genialnie....
    Tak bardzo nie lubię jak Minnie jest taki agresywny "Wypierdalaj"???!!! jak takie słowo może wyjść z tak uroczych usteczek ?
    Weny na kolejne opowiadanko :***

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuje :*** Jak tylko zobaczyłam początek komentarza to od razu wiedziałam, że to ty xD Przeważnie zaczynasz od "Hmmm..." Dziękuje <3333

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepraszam słoneczko ty moje że nie komentowałam ;c ale skomentuję tutaj całość..:D
    No na pewno szkoda że to już koniec jest :(
    Uchh się zdygałam z tym Taesiem , jak mogłaś tak mnie wystraszyć !? :D
    Ale ogólnie to cudeńko ci wyszło i czekam na jakies kolejne <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Zakończyłaś to..........wiedziałam, że tak będzie ale...Dobra, ja w całe nie ryczałam z tego powodu.xD
    Myślałam, że zakończysz to inaczej, a tu bum! Bomba atomowa! I zakończyłaś to tak.xD Awww świetne (muszę zacząć korzystać ze słownika słów bliskoznacznych) i mega! Mam nadzieje, że nie długo zaczniesz znowu coś takiego pisać, bo piszesz świetnie i lubię Twoje opowiadania w każdym wydaniu :D <3
    Życzę weny i pisz, pisz, pisz :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie no zajebiste .. nie spodziewała się czegoś takiego to było kompletnie nie przewidywanie :OO Jestem zachwycona osobowościami każdego z bohaterów. Ostatni rozdział .. tak zajebisty że zabrakło mi języka w gębie no nic szkoda że już koniec ale bardzo miło było mi to czytać <33 i kocham Taeś'a on jest najlepszy taki słoodki ;3 W sumie nie to ty jesteś najlepsza ^^

    OdpowiedzUsuń

Czas