Leżałem na tej kanapie. Chłopaki chcieli zadzwonić po
pogotowie, jednak im powiedziałem, że to tylko zmęczenie. Opornie, ale mi
uwierzyli. O własnych siłach poszedłem do pokoju. Nie chciałem od nikogo
pomocy. Znaczy… Chciałem, ale jednocześnie nie chciałem ich obciążać…Znowu.
Położyłem się na łóżku i wpatrywałem tępo w sufit. „Co Taesun tu robi?”
To pytanie nie chciało wyjść z mojej głowy. Nagle osoba, o
której tyle rozmyślałem, weszła do pokoju.
-Taseun… - Podniosłem się na łokciach. On nie podszedł do mnie.
Usiadł na krześle przy biurku.
-Taemin… - Widać, że chciał mi coś powiedzieć…Coś bardzo
ważnego. Nie mógł wydusić z siebie, ani słowa.
-Taemim, musisz…Musisz opuścić zespół. –
-Co ?! Dlaczego?
-Bo tak.
-Nie ma mowy. – powiedziałem stanowczo. Podszedł do mnie i
złapał mnie za ramiona.
-Taemin, musisz to zrobić. Nie dla mnie, ale dla siebie…
Proszę. – Jego głos stawał się coraz bardziej rozpaczliwy.
-Ale dlaczego? Co się dzieje? Wytłumacz mi wszystko.
-Nie mogę.
-To ja też nie mogę odejść z zespołu. Wyjdź stąd.
-Taemin…
-Powiesz mi dlaczego mam to zrobić?
-Taeś, ja naprawdę nie mogę.
-Wyjdź stąd ! – Już nie mogłem tego wytrzymać. Jeszcze on
każe mi opuścić zespół. No chyba go don’t. Wyszedł. Zostałem sam. Dlaczego,
każdy mi sprawia ból? Co ja takiego zrobiłem? Wstałem i podszedłem do szuflady.
Wyciągnąłem z niej żyletkę. Wziąłem rzecz do ręki… Taemin, ogarnij się. Boże…
Dlaczego naszły mnie myśli samobójcze? Odłożyłem żyletki z powrotem do
szuflady. Byłem głodny. Mój brzuch, wydawał dźwięki burzy. Postanowiłem, że nie
pójdę do kuchni. Mimo tak silnego głodu. Do pokoju wszedł Jonghyun.
-Taeś…Wszystko Okej?
-Tak.- Burknąłem hamując się od płaczu. Tak bardzo chciałem
ryczeć, jednak nie mogłem mu po raz kolejny pokazać, że jestem beksą. Nieudacznikiem.
Że nie mogę sobie poradzić, z żadnym problemem. Podszedł do mnie i przytulił. Dlaczego
to zrobił? Wziął w dłonie moja twarz. Spojrzał mi w oczy, a ja w jego. Były
piękne, a zarazem…przerażone? Czy on się czegoś bał? Złożył delikatny pocałunek
na moich ustach. Ja nie mogłem tego pojąć. Próbowałem się odsunąć, jednak on
trzymał mnie za biodra. Rozchyliłem usta, a on wtargnął do nich. Przestraszyłem
się. Nie chciałem powtarzać sceny z naszego wypadu nad jezioro. Szybkim ruchem
odepchnąłem go od siebie, w skutek czego on poleciał na biurko.
-Minnie.. Przepraszam. Nie wiem co się ze mną dzieje. –
Zaczął się tłumaczyć. Patrzyłem się na niego tępo…i coś poczułem. Jakieś dziwne
ciepełko w moim serduszku. Przyjechał menager, który uratował mnie z opresji.
Znowu próba. Oszaleć można od tych treningów. Zgarnął nas do Vana. W aucie
Minho jak na złość jadł hamburgera. Myślałem, że się zaraz przekręcę z głodu.
Patrzyłem na niego jak zahipnotyzowany.
-Gorzej ci? – Zapytał się mnie Choi.
-Nie…
-To co się tak patrzysz?
-Bo…- Nagle Van się zatrzymał. Całe szczęście, bo nie
wiedziałem co mam powiedzieć. Wyszliśmy
i skierowaliśmy się na salę prób. Tańczyliśmy z totalnym skupieniem. Minho
gdzieś wyszedł, powiedział, że zaraz wróci.
Onew mnie poprosił, żebym poszedł do piwnicy i przyniósł stamtąd magnetofon, bo ten się popsuł. Zszedłem
do owego pomieszczanie. Drzwi były uchylone. Był tam Minho i.. i Taesun? Co oni
tam robią. Postanowiłem się przysłuchać ich rozmowie.
-Ja ci tego nie daruję ! Rozumiesz. –Krzyknął Minho.
-Uspokój się. Masz odwalić się od Taemina. Masz mu nie robić krzywdy.
-Bo co?! – Minho zbliżył się do Taesuna. Przeraziłem się.
Uciekłem na górę z powrotem do Sali prób.
-Gdzie magnetofon? – Zapytał Lider.
-N-nie mogłem go znaleźć. – Skłamałem. Po raz kolejny. Moje
życie to jedno wielkie kłamstwo.
-No to zbieramy się do dormu. – Zarządził Jinki. Po chwili
na salę wszedł Choi. Był zły. Coraz bardziej zaczynałem się go bać.
***
Byliśmy już w dormie. Chciałem się przewietrzyć więc
powiedziałem chłopakom, że wychodzę na dwór.
***
Spacerowałem po jakimś pustkowiu. Nie wiedziałem co mam
myśleć, o tym co zobaczyłem w piwnicy. Taesun kombinuje coś razem z Choi? Minho
ma się ode mnie odwalić? Ma mi nie zrobić krzywdy ? Szedłem przed siebie. Minołem
jakiś lasek. Kiedy spojrzałem na telefon… Byłem w szoku. 22:00…? O kuźwa. Aż
trzy godziny chodziłem. Nie wierze. Chciałem wracać. Jednak, rozejrzałem się
dookoła. Ani jednej żywej duszy. Po prostu nic… Totalne zadupie. „Gdzie ja doszedłem?” Zapytałem się w
myślach. Dzwoniłem do chłopaków, ale nie odbierali. Może już śpią?
Postanowiłem, że zadzwonię do Minho.
-Halo. – Był w miarę spokojny.
-Hyung…Mógłbyś po mnie przyjść?
-No pewnie. – Nie udam…Trochę mnie to zaskoczyło.
-Ale Hyung…Bo ja nie wiem za bardzo gdzie jestem.
-Ale ja wiem. – Nagle ktoś złapał mnie od tyłu.
-Hyung…Ty poszedłeś za mną? – Przez chwilę patrzyłem mu w
oczy, a on mi. Zaczął do mnie
podchodzić. Ja odruchowo się odsunąłem.
-Nie bój się. – Powiedział spokojnym głosem. Chwycił mnie za rękę i zaczął gdzieś iść.
Zaufałem mu. I to był błąd.
-Hyung…
-Hym?
-Gdzie my jesteśmy? – Zadałęm pytanie na, które on nie znał
odpowiedzi.
-Zgubiliśmy się …Prawda? – Dalej wnikałem.
-Nie histeryzuj. Zaraz coś wymyśle.
-Co wymyślisz jak tu nie ma zasięgu.
-Uspokój się ! – Krzyknął. Stanąłem jak wryty ( pewne osoby
wiedzą o co chodzi xD ). Znowu
zaczęliśmy iść. Czułem, że się jeszcze bardziej zgubiliśmy. Jest 00:00. Po
prostu zajebiście. Byłem wykończony, tym ciągłym chodzeniem. Do tego,
zgłodniałem. Cholera. Dlaczego jestem ciągle głodny?
-Hyung…? Staniemy na chwilę?
-Nie.
-Ale…
-Powiedziałem nie! – Znowu się uniósł. Zorientowałem się, że
chodzimy po rejonach, przez które nie przechodziłem. Byliśmy coraz dalej.
-Hyung…Ja tu nie byłem. – Stanęliśmy. Odwrócił się w moją
stronę. Zaczął do mnie podchodzić. Był coraz bliżej. Popchnął mnie na ziemię.
-Wolisz żebym zrobił krzywdę tobie…Czy Taesunowi? – Co? On
chciał skrzywdzić Taesuna? Nie mogłem na to pozwolić. Jednak, nic nie
odpowiedziałem. Dla niego to znaczyło „tak”. Podszedł i kopnął mnie w żebra. Skręciłem
się z bólu. Podniósł mnie za włosy, do góry. Przysunął moją twarz, do swojej.
-Taesun powinien ci wszystko wytłumaczyć. – Powiedział po
czym złapał mnie za biodra. Przyciągnął do siebie. Bałem się. Krzyczałem i
wyrywałem się. Ale to nic nie dało. On był sto razy silniejszy ode mnie. Złapał
mnie mocno za ramiona i rzucił o drzewo. Upadłem na ziemię. Złapałem się za
rękę. Jego dłonie są naprawdę silne. On znowu podszedł. Odsunąłem się, siedząc.
-Minnie, nie bój się. Ja nie chcę ci zrobić krzywdy. –
Pogłaskał mnie po policzku, jednocześnie przy tym, ścierając łzy. W oddali
zobaczyłem jakąś postać. Biegła w naszym kierunku. Kiedy ujrzałęm twarz, nie
mogłem w to uwierzyć. To był Taesun.
-Taemin! – Krzyknął mój brat. Minho się odwrócił .Przewrócił
oczyma. Po czym pomógł mi wstać. Trzymał mnie za ręce.
-Puść go! – Krzyknął zmęczony biegnięciem, Taesun.
-Ależ proszę. – Powiedział Choi, po czym popchnął mnie w
stronę brata. Od reazu rzuciłem, się mu w objęcie. Przygarną mnie i głaskał po
głowie.
-Taeś, wszystko w porządku, już się nie bój.
-A może powiesz swojemu bratu, dlaczego dostał ? –
Powiedział, pełny dumy, Minho. Lee nic nie odpowiedział.
-T-taesnu… - Powiedziałem jego imię, a ten się ode mnie
odsunął. Odepchnął mnie w stronę Choi. Poszedł. Albo raczej, pobiegł. Nie
mogłem tego tak zostawić. Zacząłem go gonić.
-Taesun!!! – Krzyczałem. On gdy to usłyszał, przyspieszył. Łzy
zasłaniały mi widoczność. Co raz się o coś potykałem. Wybiegł na ulicę. Nie
wiedział do koąd ma teraz uciekać. Dogoniłem go.
-Taesun… O co chodzi? O czym mówił Minho? – Wypowiadałem słowa
jak jakaś maszyna.
-Nie interesuj się tym. – Odpowiedział nawet nie zerkając na
mnie.
-Jak to, mam się tym nie interesować? Chyba sobie żartujesz?
To wolisz, żeby mnie tak ciągle bił?
-Taemin… Proszę, zapomnij o mnie.
-Co ty mówisz? Jak mam zapomnieć o moim jedynym bracie?
-Normalnie. – Powiedział i odszedł. Ja natomiast usiadłem na
poboczy ulicy. Nie wiedziałem co mam zrobić. Nie wiem gdzie jestem. Minho, mnie
pobił. Taesun, nie chce mnie znać. A do tego jeszcze jest Jonghyun, który się
do mnie podwala. Wstałem. Chciałem iść, ale za bardzo nie wiedziałem gdzie.
Szedłem sobie spokojnie po ulicy. Nagle, zauważyłem jak z na przeciwka biegnie
Minho.
-Taemin !!! – Krzyknął, a chwilę potem ujrzałem ostre
światło. Poczułem ból i usłyszałem pisk opon.
CDN
TY OKRUTNA ISTOTO !!!!!!!!!!!!! JAK TAK MOŻNA ?!!!!!!!!!!!! DO CHOLERY JAK ???!!! OPOWIADANKO CUUUDAŚNE... Z RESZTĄ JAK KAŻDE *^^*
OdpowiedzUsuńCZY W TWOICH OPOWIADANKACH ZAWSZE TAEMIN MUSI CIERPIEĆ?? :/ SERIO, NO TAKI POSZKODOWANY JEST...
ALE JA CHCĘ WIĘCEJ !!!!!!!!!! PISZ SZYBKO KOLEJNY ROZDZIAŁ
(tradycyjne) HWAITING!!! ^^^(cyklop) :D
I TAK MASZ RACJĘ :D
Musiałam czekać 2 godziny lekcyjne, żeby przeczytać ciąg dalszy tego! Ty to rozumiesz?! Wiesz jak się męczyłam, bo mnie ciekawość zżerała? XD Nie wiesz...xD
OdpowiedzUsuńTaemin ma przerąbane zawsze, no ale czego nie robi się dla opowiadania :D hahaha
Znowu mu się oberwało ;c :P